Perspektywy oddolnej digitalizacji
Czy dyskusje o digitalizacji zasobów dziedzictwa historycznego muszą odnosić się wyłącznie do działań instytucji pamięci (archiwów, bibliotek, muzeów)? Dlaczego nie dostrzegamy potencjału, który drzemie w historycznych społecznościach internetowych, w działających oddolnie bez jakiegokolwiek wsparcia instytucjonalnego historykach obywatelskich eksplorujących lokalną historię?
Historycy obywatelscy
Dobrym przykładem takich oddolnych działań historycznych może być blog historiarabki.blog.pl: Strona ta jest prywatną inicjatywą. Jej założycielami są autorzy publikacji „Mroczne sekrety willi Tereska”, Michał Rapta i Grzegorz Moskal (jedyna w gronie autorów bloga osoba z formalnym wykształceniem historycznym): Po opublikowaniu książki, zauważyliśmy znaczny wzrost zainteresowania historią Rabki wśród jej mieszkańców. To spowodowało, że zdecydowaliśmy w dalszym ciągu prowadzić własne badania nad historią regionu i informować o zdobytych przez nas informacjach w formie artykułów na blogu. Naszym celem stało się promowanie i dokumentowanie historii regionu. Tak to się zaczęło. Autorzy bloga współpracują z jedną z lokalnych szkół i Muzeum im. Wł. Orkana, ale przede wszystkim działają w ramach społeczności mieszkańców: to źródło dokumentów, fotografii, świadectw. Aktywność historyków obywatelskich z Rabki ma charakter społeczny (nie mają oni żadnych źródeł finansowania dla swojego projektu i zajmują się nim w wolnym czasie).
Efektem tej pracy jest m.in. bogaty zasób zdigitalizowanych archiwaliów, umieszczanych na stronie jako ilustracja lub materiał źródłowy do publikowanych tam artykułów. Niestety, materiały te nie zawsze nadają się do naukowego czy edukacyjnego wykorzystania: problemem jest nie tylko jakość skanów (dostosowana do publikacji w internecie) – brakuje przede wszystkim odpowiedniego opisu (metadane), który pozwoliłby na identyfikację dokumentu i odnalezienie go w Sieci (tak jak to jest w przypadku zasobów bibliotek cyfrowych zrzeszonych w FBC). Podobne ograniczenia charakteryzują także choćby fotografie udostępniane w repozytorium Wikipedii, a gromadzone podczas specjalnych akcji digitalizacyjnych (finansowanych z wewnętrznych mikrograntów i mających zdecydowanie oddolny charakter).
Definiowanie dziedzictwa
Problemem jest jednak nie tylko jakość plików i ich poprawny opis. Tłem wszystkich projektów digitalizacyjnych jest zawsze jakaś koncepcja dziedzictwa, w którą włącza się – lub z której wyklucza – określone zasoby.
Podczas wakacyjnego Medialabu w Chrzelicach staraliśmy się zaprojektować narzędzie, pozwalające na prezentację w internecie lokalnego dziedzictwa tej niewielkiej, ale posiadającej niezwykłą historię wsi. Jednym z głównych wyzwań było określenie przedmiotu tej digitalizacji. W standardowym ujęciu byłyby to przede wszystkim relacje świadków historii oraz dokumeny udostępnione przez mieszkańców. Jednak dostępne współcześnie narzędzia pozwalają na archiwizowanie dziedzictwa o zupełnie innym charakterze (np. krajobrazu dźwiękowego czy układu urbanistycznego). Jakie są granice takiej digitalizacji? Akceptując dynamiczną koncepcję źródła historycznego, którą przedstawił Jerzy Topolski (źródłem historycznym jest to, co – dzięki postawieniu odpowiednich pytań daje nam informację o przeszłości) można bardzo szeroko rozwinąć zakres działań digitalizacyjnych. Problemem jest także zdefiniowanie odpowiednich ram chronologicznych: do jakiego punktu przeszłości digitalizacja powinna zostać przeprowadzona? Skoro realizowane są już zaawansowane programy archiwizacji internetu, dlaczego działanie digitalizacyjne nie miałoby obejmować swoim zakresem także teraźniejszości? Oczywiście wiążą się z tym odpowiednie ograniczenia prawne i finansowe.
Kolejnym wyzwaniem może być także odpowiedzialność przed społecznością lokalną. Jeśli wypełniać mielibyśmy ambitną ideę historii ratowniczej, to także społeczność lokalna definiowałaby to, co ma zostać uznane za dziedzictwo (historia ratownicza ma być użyteczna dla społeczności).
Digitalizacja i konwergencja
Działania digitalizacyjne w ramach chrzelickiego Medialabu zwróciły moją uwagę na kwestię konwergencji w projekcie digitalizacji dziedzictwa (mam tu na myśli konwergencję w kontekście raczej technologicznym niż – jak w propozycjach Jenkinsa – kulturowym). Łącząc ze sobą potencjał dostępnych powszechnie narzędzi i zasobów (GPS, aparaty i kamery cyfrowe, cyfrowe mapy itp.) można w nowy sposób digitalizować dziedzictwo i udostępniać je w internecie: latawiec z aparatem cyfrowym pozwala na wykonanie dokumentacji układu urbanistycznego miejscowości, nadajniki GPS w komórkach umożliwiają dokładne lokalizowanie obiektów zabytkowych, interaktywna i otwarta mapa (OpenStreetMap) staje się interfejsem, za pomocą którego dotrzeć można do zgromadzonych zasobów. Nie jesteśmy już skazani na linearną narrację albo statyczne udostępnianie dokumentów online.
Pytanie o oddolną digitalizację staje się coraz bardziej zasadne w perspektywie zmian, jakie polskie władze wprowadzają w programach finansujących cyfryzację dziedzictwa (zob. też Ministerstwo reaguje: Digitalizacja też dla NGO-osów). Szkoda też, że ta perspektywa nie została zauważona w oficjalnym Programie digitalizacji dóbr kultury oraz gromadzenia, przechowywania i udostępniania obiektów cyfrowych w Polsce 2009-2020
Na fotografii: Konwergencja w digitalizacji układu urbanistycznego miejscowości – aparat cyfrowy przyczepiony do latawca robi zdjęcia lotnicze. Fotografie zostały później nałożone na przygotowaną za pomocą komórkowego GPS-u interaktywną mapę Chrzelic. Fot. Paulina Jędrzejewska
Pozostańmy w kontakcie! Zachęcamy do subskrybcji newslettera oraz korzystania z profilu Historia i Media na Facebooku i Twitterze.