Nowe średniowiecze: Rebecca E. Zorach i New Mediaeval Aesthetic

Dosyć stary już artykuł w magazynie Wired to jedna z wielu prób przeniesienia schematu średniowiecza do współczesności.

Rebecca E. Zorach próbuje wykazać elementy wspólne między rzeczywistościami pozornie tak od siebie odległymi i różnymi. Porównuje na przykład zdecentralizowaną sieć klasztorów, które wymieniają się między sobą produktami kultury i nauki i są jakby zawieszone ponad przestrzenią społeczeństwa średniowiecznego. Odpowiednikiem takiej wymiany jest dla autorki Internet. Stosunek do prawa autorskiego, kompilowania, kopiowania i wymieniania się dobrami kultury i nauki łączyć ma współczesność ze średniowieczem.

reading.jpgKolejnym elementem wspólnym dla tak odległych od siebie okresów historycznych jest poczucie wspólnoty. Przeniesienie schematu społeczeństwa chrześcijańskiego, poczucia uniwersalistycznej więzi łączącej w jeden organizm różne narody i jednostki według Zorach odbywa się obecnie w realiach globalnej Sieci, która ma dawać namiastki doświadczenia wspólnej cyfrowej tożsamości.

Interesujący może być szczególnie fragment mówiący o procesie tworzenia i relacjach między autorem a czytelnikiem. Rebecca E. Zorach pokazuje ścisły związek między średniowiecznym trybem nauki czytania a przepisywaniem manuskryptów – w takim schemacie czytelnik nie różnił się wiele od autora, mógł tworzyć własną książkę, do której kopiował interesujące go elementy czytanych materiałów, uczył się czytać przepisując cudze teksty. Powstała w ten sposób kompilacja mogła być dodatkowo komentowana przez innych czytelników, którzy zostawiali swoje uwagi na marginesach, dodawali kolejne treści. Dla Zorach taka sytuacja nie różni się wiele od współczesnego obiegu publikacji (książek, filmów itp) np. w sieciach P2P, obiegu całkowicie ignorującego przepisy prawa autorskiego i otwartego na kolektywne autorstwo. Czym również, jeśli nie przeniesieniem idei kolektywnie tworzonej średniowiecznej summy miałaby być Wikipedia?

Kwestie stosunku do prawa autorskiego (rozumianego jako prawo własności autora wobec swego dzieła) jest dla Zorach jednym z głównych elementów łączących teraźniejszość z wiekami średnimi. Internetowe inicjatywy w stylu mash-up kompilujące i miksujące ze sobą elementy wielu utworów mogą według niej być porównywane do stylu pracy średniowiecznych pisarzy. Ściągane z internetu utwory mogą być przerabiane i dystrybuowane dalej (dotyczy to głównie muzyki i krótkich filmów, ale również książek, które w Internecie otrzymują alternatywne zakończenia, powstają kolejne nieoficjalne części, komentarze i tłumaczenia). Tak powstała treść jest dalej dystrybuowana, przenika jak pieśni trubadurów do utworów wykonywanych poza kontrolą oryginalnych autorów, jest dostosowywana do lokalnego języka, pojęć i tradycji, przystosowuje się ją do wrażliwości słuchaczy. Wolność tworzenia odrzuca ograniczenia, jakie niesie ze sobą autorskie prawo własności.

rebecca.jpgRebecca E. Zorach analizuje porównanie średniowiecza i współczesności opisując również realia dostępu do informacji i kultury. Tutaj analogie mogą nasuwać się same: dane z marca tego roku informują o globalnym poziomie dostępu do Internetu. Okazuje się, że z globalnej Sieci korzysta nieco ponad 17% światowej populacji. Dla Zorach taka sytuacja jest powtórzeniem realiów średniowiecznych, w których bezpośredni dostęp do informacji czy dyskusji naukowej ograniczony był do niewielkiej części społeczeństwa.

Porównywanie dwóch tak odmiennych epok jest niezwykle ryzykowne, nie wiadomo też dokładnie, jaki miałby być cel takich porównań. Przy takiej akurat strategii patrzenia na średniowiecze zapomina się o wielu niezbędnych czynnikach, które stanowią o realiach epoki. System gospodarzy, religia, klimat czy choroby – te elementy bezpośrednio lub pośrednio kształtują przecież warunki życia ludzi w każdej epoce. Rebecca E. Zorach ignoruje je i zajmuje się wyłącznie analizą interpretowanych autonomicznie sfer takich jak nauka czy kultura.

Wartość jej analizy leży chyba głównie w udowodnieniu, że nierepresyjna koncepcja autorstwa, umożliwiająca twórcze konsumowanie i dystrybuowanie wytworów kultury, jest schematem, który rzeczywiście funkcjonował i rzeczywiście się sprawdzał. Zwolennicy złagodzenia współczesnych zasad prawa autorskiego uzyskują dzięki temu mocny argument w dyskusjach. Również wszyscy ci, którzy w narzekają na brak tożsamości współczesnej epoki mogą starać się ułożyć ją od nowa z elementów wyciągniętych sprzed setek lat.