Decolonising Archives: czy Internet demokratyzuje archiwa?

Można oczekiwać, że digitalizacja powodować będzie stopniową demokratyzację archiwów, polegającą nie tylko na większej przejrzystości działań i dostępności zbiorów, ale także na dostrzeganiu marginalizowanych dotąd głosów: społeczności lokalnych, kobiet, mniejszości etnicznych czy seksualnych. Z drugiej strony bezwzględna rzeczywistość rynku i konieczność utrzymywania się w kręgu uwagi tabloidyzujących się mediów prowadzić mogą do postępującej prywatyzacji i fetyszyzacji działalności archiwum. Między tymi dwiema skrajnościami współczesne instytucje archiwalne umieszczać chcą autorzy i autorki zbiorowej publikacji Decolonising Archives, wydanej niedawno w ramach międzynarodowej grupy L’Internationale, łączącej europejskie muzea, uczelnie i instytucje zajmujące się sztuką.

decolonisingarchives_coverSpołeczne znaczenie archiwów ujawnia się nie tylko w odniesieniu do przeszłości, ale również w relacji do teraźniejszości, o czym zresztą trudno zapomnieć obserwując aktualne kontrowersje wokół dokumentów pozyskanych przez IPN. Jednak jakie znaczenie dla tego potencjału ma cyfrowość? Czy rzeczywiście jest w stanie zdemokratyzować naturę archiwum? W tomie znajdziemy m.in. tekst Wolfganga Ernsta opisujący archiwum cyfrowe jako archiwum w ruchu, odrzucające tradycyjny model instytucji zintegrowanej ze strukturami państwa i jego terytorium, oraz – poprzez nieliniowe wyszukiwanie i przeglądanie zbiorów proponujące nie-narracyjną alternatywę dla tradycyjnego opowiadania historii. Archiwum cyfrowe ma już być nawet nie tyle instytucją gromadzącą i przechowującą statycznie określone zbiory, co działającym non-stop nadawcą; zamiast ciągłego przechowywania mamy tam do czynienia z permanentną transmisją online zdigitalizowanych materiałów (perpetual transmission rather than permanent storage).

W tomie opublikowano także tekst Karola Radziszewskiego dotyczący m.in. projektu artystyczno-archiwalnego Kisieland i zainicjowania działań w ramach Queer Archives Institute (QAI). Ciekawym wkładem do rozwijającej się w Polsce debaty o archiwach społecznych może być – obok artykułu Radziszewskiego – także tekst poświęcony archiwom społecznym w Ugandzie. Andrea Stultiens pisze w nim o projekcie History In Progress Uganda oraz pokazuje rolę Facebooka w gromadzeniu fotografii historycznych i aktywizowaniu oddolnej historii.

Zachęcam do lektury. Być może książka przyda się także osobom, które nie interesują się teorią archiwów, a które szukają interesujących studiów przypadku pokazujących demokratyzujące działania archiwum lub które potrzebują alternatywy dla chyba zbyt optymistycznych twierdzeń o pozytywnej rewolucji archiwalnej wywołanej masową digitalizacją.

Publikacja dostępna jest w postaci pliku pdfepub.