Wirtualny Sztetl: kiedy nie sprawdza się historyczne web 2.0 (video)
Jeszcze kilka lat temu tak pisano o projekcie Wirtualny Sztetl:
Wirtualny Sztetl to portal żydowskiej historii lokalnej. Choć już w momencie uruchomienia portal zawierał dużo informacji, jego przyszłością jest współpraca internautów w ramach rozwiązań Web 2.0.
Jednym z cech wyróżniających tę inicjatywę – poza ogromem zadania, które przed nią postawiono – było otwarcie się na oddolną aktywność użytkowników. Animowani i wspierani merytorycznie przez zespół serwisu mieli oni dokumentować historię polskich Żydów uzupełniając informacje źródłowe i dane czy publikując fotografie i skany. Tymczasem podczas sympozjum Panta Rhei – Historia 2.0, odbywającym się 17 września tego roku w ramach XIX Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich, Adam Dylewski, redaktor naczelny portalu, przyznał, że tego typu otwarty model prowadzenia projektu całkowicie się nie sprawdził i został zarzucony:
[…] historia Wirtualnego Sztetla i jego rozmaitych ewolucji to też jest historia pewnego zwiątpienia w takie obowiązujące dogmaty dotyczące Internetu i udziału społeczności w kreowaniu świata w Internecie. Myśmy w jakimś stopniu zwątpili w udział internautów i ich wypowiedzi, w sens publikowania tego i rozpowszechniania.
Dylewski podkreślił, że w stary, odrzucony już model działania serwisu miał być zbliżony do modelu Wikipedii, w którym – w dużym skrócie – każdy może stać się autorem hasła, a wszystkie zmiany zatwierdzane są przez moderatorów (zob. wersje przejrzane na Wikipedii). Niestety, treści dodane w ten sposób do portalu zostały negatywnie zweryfikowane, kiedy do prac włączono redaktorki i redaktorów władających hebrajskim i jidysz i mogących korzystać z oryginalnych źródeł. Okazało się, że większość informacji udostępnianych przez lokalnych entuzjastów historii Żydów było nieprawdziwych lub wymagało poważnej poprawy i uzupełnienia. Udostępniana przez nich wiedza – jak powiedział Dylewski – była bardziej efektem wyobrażeń niż krytycznej analizy źródeł. Zmiany w modelu uzupełniania treści portalu dotyczyły także akceptowania wpisów bazujących na hasłach Wikipedii – takie treści są obecnie automatycznie odrzucane – Adam Dylewski mówi nawet wprost o dewikipedyzacji projektu. Zasoby portalu uzupełniane są teraz hasłami z wielkiej encyklopedii PWN i zamawianymi u profesjonalnych badaczy i badaczek tekstami autorskimi.
Wydaje mi się, że warto głębiej zanalizować ten projekt i sprawdzić, czy negatywne rezultaty otwarcia się na społeczność wynikają wyłącznie z tego, że sama w sobie nie była ona w stanie wypracować merytorycznych treści wartych włączenia do portalu, czy też popełniono błędy przy projektowaniu modelu relacji między użytkownikami a zespołem redakcyjnym. Postaram się porozmawiać z Adamem Dylewskim na ten temat i opublikować wywiad na HiM.