Prawo autorskie w sektorze GLAM: potrzeba fikcji

Dzięki Twitterowi i tagowi #OpenGLAM dowiedzialem się niedawno o publikacji <Copyright Law, Practice and Fiction: Rights clearance for cultural heritage in the digital age with examples from the audiovisual sector. Jej autorem jest dr Paul Klimpel, niemiecki prawnik i menadżer kultury, zajmujący się m.in. wyzwaniami prawnymi w działalności sektora GLAM. W wydanej w maju tego roku publikacji Klimpel opisuje, jak w odniesieniu do zbiorów historycznych bardzo trudno jednoznacznie określić właścicieli praw autorskich, charakter posiadanych przez nich praw czy okres ich obowiązywania. Starania instytucji GLAM polegają więc na stworzeniu użytecznej fikcji, w której czasem na bardzo wątłych podstawach rozpoznaje się status prawnoautorski zbiorów, po to tylko, aby – po zapłaceniu odpowiednich wynagrodzeń czy uzyskaniu zgód – móc w ogóle je udostępniać i rozpowszechniać.

Przetłumaczyłem ten fragment, uznając, że trafnie diagnozuje on sytucję, w której znajdować się mogą także polskie instytucje GLAM.

Publikacja Copyright Law, Practice and Fiction Rights clearance for cultural heritage in the digital age with examples from the audiovisual sector powstała w ramach 2nd Europeana Licensing Workshop (maj 2013). Tekst dostępny jest pod tym adresem i na licencji CC BY-SA.


Potrzeba fikcji

dr Paul Klimpel

Praktyka radzenia sobie z problemem statusu prawnoautorskiego starszych utworów różni się zazwyczaj znacząco od rygorystycznej oceny prawnej i często bazuje na pewnej dozie fikcji, którą zastępowany jest nieznany „rzeczywisty” status prawnoautorski. Jest wiele przyczyn takiego podejścia:

Pomimo znaczących niepewności co do statusu prawnego starych utworów, obserwować można wielkie zainteresowanie ich wykorzystaniem. Dotyczy to nie tylko publicznie finansowanych strażników kulturowego dziedzictwa, instytucji takich jak archiwa, muzea i biblioteki. Dotyczy także nowych komercyjnych możliwości, które pojawiły się dzięki technologii cyfrowej. „Nowe technologie tchnęły nową wartość w stare treści” [1]. Cyfrowa technologia umożliwia wydatnie łatwiejsze i tańsze sposoby produkcji i rozpowszechniania. Stwarza to nowe możliwości monetyzacji, zwłaszcza w odniesieniu do utworów, których rozpowszechnianie w pewnym momencie w przeszłości stało się ekonomicznie nieopłacalne.

Aby móc wykorzystywać nowe szanse komercyjnego eksploatowania zasobów dziedzictwa, komercyjne podmioty wymagają czytelnego ustalenia statusu prawnoautorskiego interesujących ich materiałów historycznych.

Jednakże, takie ustalenie często nie jest już możliwe. Zazwyczaj nie da się określić, jakie prawa przynależą do kogo (w jakim stopniu i na jak długo). W konsekwencji prawa są przyznawane raczej tym, co do których istnieje większy stopień prawdopodobieństwa, że mogą być właścicielami praw.

Czy atrybucja lub przypisanie jest faktycznie poprawne czy nie, ważne jest wyłącznie w odniesieniu do ryzyka późniejszej konfrontacji z roszczeniami rzeczywistych posiadaczy praw. Chociaż – ostatecznie finansowe – ryzyko istnieje, rozpoznanie wiarygodnych posiadaczy praw autorskich łagodzi teoretyczne niebezpieczeństwo postępowania karnego.

Archiwa, muzea i biblioteki są także zainteresowane ostatecznie nawet pozornym rozpoznaniem statusu prawnoautorskiego. Prof. Martin Koerber, dyrektor archiwum w niemieckim Muzeum Filmu i Telewizji (Deutsche Kinemathek), wyjaśnia:

Cieszymy się, jeśli właściciele praw autorskich do filmów z naszego archiwum są ustaleni z całą pewnością, ponieważ wówczas każdy może wykorzystywać te filmy. Czy te prawa są faktycznie w posiadaniu tych, którzy nimi aktualnie zarządzają, jest określane przez nas w skali prawdopodobieństwa, ale nie możemy decydować o tym szczegółowo – to jest szczególnie wyzwanie dla nowych form eksploatowania tych zbiorów.

W końcu nawet instytucje dziedzictwa są bardziej zainteresowane możliwością działania niż poprawnością statusu prawnoautorskiego swoich zbiorów. Zapytany o ustalanie praw autorskich w ramach instytucji, Jo Pugh, inżynier badawczy z brytyjskich Archiwów Narodowych (National Archives), mówi:

Instytucje muszą w zakresie praw autorskich działać pragmatycznie. Jeśli chcemy urzeczywistnić projekt (i nie porzucić go potem i zwinąć, ponieważ to wszystko jest zbyt trudne) musimy zaakceptować fakt, że nawet jeśli bylibyśmy tak drobiazgowi jak to tylko możliwe, i tak istniałoby ryzyko naruszenia praw autorskich. Nigdy nie wiemy wszystkiego o naszych zbiorach. Tak więc prowadzenie takich projektów polega na zarządzaniu ryzykiem.

Zarządzanie ryzykiem zastępuje poprawne rozpoznawanie statusu prawnoautorskiego, tak często niemożliwe lub wymagające nieproporcjonalnie dużych starań. Dotyczy to tak samo podmiotów komercyjnych jak i publicznych archiwów, muzeów i bibliotek. Użytkownicy komercyjni wydają się być jednak lepiej przygotowani do podjęcia ryzyka niż publiczne instytucje, które są mocniej zobowiązane do działania zgodnie z prawem. Czasami publiczne instytucje pamięci są gotowe podjąć ryzyko aby wypełniać swoją misję, którą jest zapewnianie dostępu do dziedzictwa kulturowego. Ta misja publiczna i ich obowiązek działania zgodnego z prawem wywołuje dylemat, który próbują rozwiązać na całkiem różne sposoby.

[1] Hugenholtz, P. B. (2006). The recasting of copyright & related rights for the knowledge economy: final report. Amsterdam, University of Amsterdam, Institute for Information Law (PDF)