Historia telewizji: na YouTube czy w profesjonalnym archiwum?

Wśród artykułów, które zebrałem podczas październikowej promocji w SAGE, znalazł się tekst Alana McKnee z Queensland University of Technology zatytułowany YouTube versus the National Film and Sound Archive: Which Is the More Useful Resource for Historians of Australian Television?.

Autor w artykule (opublikowanym w zeszłym roku w czasopiśmie naukowym Television & New Media) porównuje australijskie National Film and Sound Archive (NFSA) i YouTube pod kątem użyteczności dla badacza historii telewizji. NFSA jest instytucją odpowiedzialną za tworzenie, dokumentowanie i zabezpieczanie zbiorów audiowizualnych związanych z najnowszą historią australijskiej kultury. Alan McKnee pisze o historii telewizji własnego kraju, jednak zaproponowana przez niego perspektywa mogłaby być zastosowana także do polskich realiów.

McKnee po analizie dostępności kilkunastu ważnych popkulturowych produkcji telewizyjnych (jest wśród nich m.in. znany także w Polsce Powrót do Edenu) stara się krótko scharakteryzować i ocenić YouTube i internetowe repozytorium NFSA oraz określić ich badawczą użyteczność dla historyka telewizji:

For the current project I visited both the NFSA web site and YouTube to see what program material from my list of seventeen “great moments” I could view through each. I also took note of what other content from the programs was available to view. During the comparison I made notes on what material was available, how easy it was to find, and other issues that arose in the course of searching for these examples of programs from the history of Australian television.

Okazuje się, że z tego wąskiego punktu widzenia YouTube jako archiwum jest zdecydowanie bardziej dostępne (accessibility) od serwisu NFSA – dotyczy to nie tylko możliwości dotarcia do interesujących nagrań, ale też łatwości wyszukiwania czy przeglądania zasobów. Oczywiście YouTube jako repozytorium archiwalnych nagrań TV ma także poważne wady – jedną z najważniejszych jest brak odpowiednio obszernego katalogu metadanych (np. informacji o producencie czy właścicielach praw autorskich do materiału) oraz efemeryczność niektórych nagrań (usuwanych z YouTube ze względu na prawa autorskie). Oba serwisy różnią się też zawartością – oficjalne, instytucjonalne archiwum NFSA koncentruje się na gromadzeniu nagrań dokumentujących ważne politycznie czy społecznie wydarzenia z najnowszej historii Australii, podczas gdy YouTube udostępnia więcej archiwalnych nagrań ważnych z popkulturowej perspektywy:

YouTube is stronger for the popular history of Australian television—game
shows, lifestyle genres, moments of human interest, “great moments” of television programs, and content that matches with the way that programs are recollected in popular
memory. Both archives can provide full episodes of programs, but YouTube also has a
strong presence of clips of “moments.”

Ten wątek interesuje mnie w artykule Alana McKnee najbardziej, ponieważ pokazuje YouTube jako rozwijające się nieustannie alternatywne, oddolne archiwum, które oprócz zupełnie innego modelu opisywania i udostępniania treści, przez swój demokratyczny charakter proponuje też inną wizję historii: mniej polityczną i oficjalną, bardziej skoncentrowaną na popkulturze i zbiorowej pamięci.

would it be possible for traditional public archives to learn from digital democratic archives? To do so, it may be necessary to abandon the tendency of some archivists […] to “debate the ethics of making collections available to ‘just anyone’” and accept a (literally) “vulgar” approach to archiving.

– zastanawia się w podsumowaniu swojego artykułu McKnee. Nie jest to więc tekst jedynie o dostępności nagrań czy łatwości wyszukiwania zasobów w obu serwisach o archiwalnym charakterze, ale tekst stawiający dość ciekawe pytania o współistnienie instytucjonalnych, państwowych archiwów i ich komercyjnych, oddolnie tworzonych alternatyw. O ile w przypadku tradycyjnych zbiorów profesjonalne archiwa nie mają (i nie będą miały konkurencji), to – jak to pokazał McKnee – w perspektywie agregowania zasobów popkultury nie są w stanie dotrzymać kroku internetowi. Pisząc tekst naukowy i odnosząc się do materiałów audiowizualnych z historii polskiej telewizji, w przypisach przywołujemy przecież raczej YouTube niż archiwum TVP, które pozostaje zamknięte i trudno dostępne.