Ewa Domańska o projekcie historii egzystencjalnej

Projekt historii egzystencjalnej, który proponuje Pani w swojej najnowszej książce, dotyka podstawowych sensów badania historycznego: każe stawiać w jego centrum osobę historyka, funkcjonującego zawsze w określonych relacjach społecznych i etycznych, zwraca uwagę na – chyba można tak to ująć – egzystencjalne efekty badań historycznych (np. w perspektywie badań postkolonialnych). Dlaczego współczesna historiografia (czy humanistyka w ogóle) wymaga spojrzenia z takiej właśnie perspektywy?

Ewa Domańska: W swoim pytanie ujął Pan istotę tego projektu: interesuje mnie tworzenie wiedzy jako efekt sytuacji egzystencjalnych oraz egzystencjalne efekty pracy badawczej. Interesują mnie splątania, dynamiczne współzależności i przypadki, które powodują, że badacz wybiera taki czy inny temat badawczy, takie czy inne podejście, narzuca opisywanym zdarzeniom takie, a nie inne znaczenia. W istocie budowanie wiedzy jest zawsze działaniem wspólnotowym (także międzygatunkowym) i choć zazwyczaj pisze jedna osoba, jest ona wypadkową wielu innych ludzi (i czynników nie-ludzkich), które w sposób zasadniczy wpływają zarówno na sam temat, ujęcie zagadnienia, jak i proces pisania. Nie mówię tutaj rzecz jasna nic nowego. Sytuuję się jedynie w pewnej tradycji myślenia, jednak słusznie Pan pyta, dlaczego ta perspektywa staje się ważna dzisiaj.

Podejście podmiotowe, które promuję w Historii egzystencjalnej jest częścią szerszego zamysłu, który dotyczy przemyślenia idei mocnego podmiotu (i mocnej wspólnoty) oraz budowania – jak pisze Bruno Latour – wiedzy o życiu razem; wiedzy, której postęp polega na coraz większej inkluzywności; wiedzy holistycznej i pozytywnej. W tle tych rozważań stoi zaś utopia metawspólnoty, która jest uwolniona od brzemienia wiszącej nad postmodernizmem negatywności z jej apokaliptycznymi wizjami końca, śmierci, milczenia, traumy i wyparcia. Nie jest to jednak utopia naiwna, kreująca wizję harmonijnego świata powszechnej szczęśliwości, ale wyobrażenie budujące różne scenariusze przyszłości i ukazujące potencjalność tkwiącą w każdej decyzji. Utopia ta stawia na współ-projektowanie przyszłego świata/planety. Takie podejście wiąże się z popularnymi obecnie płaskimi ontologiami i ujęciami relacyjnymi. W tym kontekście wszystko łączy się ze wszystkim, a indywidualne wybory stają się elementami budowania lokalnego środowiska, lecz także ogólnego dziania się świata.

Jednym z najciekawszych zjawisk awangardowych podejść we współczesnej humanistyce jest krytyka antropocentryzmu i idei gatunkowej wyjątkowości człowieka oraz neutralizacja narcystycznego, indywidualnego podmiotu i zwrócenie się ku wspólnocie (która nie jest już tylko ludzka). Co ma jednak z tym wszystkim wspólnego historia egzystencjalna? Interesuje się ona m.in. wychowaniem moralnie odpowiedzialnej jednostki, wspieraniem mocnego podmiotu i wspólnoty, budowaniem pozytywnych wizji przyszłości, w której współpraca jest ważniejsza od konkurencji, a badacze-intelektualiści są ważnymi sprawcami procesu integracji (wspólnoty i wiedzy) i łącznikami oraz kreatorami różnych networków-asocjacji.

We wstępie do książki wspomina Pani o tym, że historia może utracić swoją niezależną silną pozycję wobec innych dyscyplin humanistycznych czy społecznych, nawet stać się nauką pomocniczą. Jakie najważniejsze zagrożenia wobec statusu nauki historycznej widzi Pani dzisiaj? Czy w pewnym sensie ich przejawem nie jest sytuacja edukacji historycznej, która przegrywa z mediami i przemysłem rozrywkowym na polu wiedzy i osobistych relacji z przeszłością?

Poważnym zagrożeniem jest deprofesjonalizacja badań historycznych (już wiele lat temu na ten proces zwracał uwagę Andrzej Feliks Grabski). Jest to jednak problem będący efektem szerszych negatywnych procesów takich, jak: kapitalizacja akademii, komercjalizacja wiedzy, masowe kształcenie, przerost biurokracji, nieuczciwość na uniwersytetach. Jestem przeciwko umasowieniu studiów i próbom ograniczenia autonomii uniwersytetu. Ciągle wierzę w akademię, która kształci (i wychowuje) krytycznych intelektualistów, a nie produkuje magistrów – zdyscyplinowanych obywateli. A że jestem idealistką – oczywiście! Wierzę, że mogę przyczynić się do – jak to się mówi – zbawienia świata (przynajmniej tego fragmentu świata, w którym żyje i na który mam wpływ). Historyka, jeżeli chodzi o te negatywne tendencje, chronią dwie rzeczy: po pierwsze przestrzeganie zasad rzemiosła historycznego oraz rzetelna krytyka środowiska; po drugie, kształtowanie w trakcie studiów cnót intelektualnych i autodyscyplina.

W książce poświęcam dużo miejsca idei epistemologii cnoty (virtue epistemology), która stanowi, że cnoty intelektualne (odwaga intelektualna, sumienność, otwartość, bezstronność, odpowiedzialność, krytyczność, szczerość, poczucie własnej omylności), warunkują osiąganie wiedzy. Jestem zwolenniczką starych idei wychowywania, gdzie nacisk kładziony jest nie tylko na przekaz wiedzy, lecz także na kształcenie cnót, na formowanie charakteru. Historyk-intelektualista powinien mieć wyrazistą osobowość, która spowoduje, że historia przez niego pisana także będzie miała swoistą osobowość. Lubię powtarzać, że jaki historyk, taka historia.

W jednym z ostatnich rozdziałów książki nawołuje Pani m.in. do wyraźnego otwarcia historii na nowe ważne problemy poddawane refleksji w ramach innych dyscyplin humanistycznych, jednocześnie zwracając uwagę, że historia nie może porzucić swoich dyscyplinarnych podstaw (np. krytyki źródła czy metodyki pracy archiwalnej). W jaki sposób ten postulat wdrożony być może w system edukacji akademickiej historyków i czy jest dziś na to w ogóle szansa?

Nie jest to trudne do osiągnięcia. Chodzi z jednej strony o promowanie multidyscyplinarności, a także o ukazywanie nowych tendencji panujących w badaniach humanistycznych oraz ich krytyczną recepcję, a z drugiej o położenie nacisku na warsztat badawczy historyka czyli zagadnienia, które podejmuje się na zajęciach z wprowadzenia do historii, źródłoznawstwa, metodyki pracy archiwalnej. Z własnych doświadczeń pracy w Instytucie Historii UAM mogę powiedzieć, że taki model kształcenia historyków się promuje: w ramach wykładów dodatkowych, studenci wybierają zajęcia, które często przedstawiają aktualny stan badań nad daną dziedziną refleksji historycznej. Są też oczywiście zajęcia z metodologii historii i historii historiografii, które o tych nowych tendencjach mówią. Z drugiej zaś strony mamy silne grono zwłaszcza mediewistów, a także nowożytników, którzy pilnują profesjonalizmu pracy badawczej. Na moich zajęciach i seminarium magisterskim, student może podjąć jakikolwiek temat związany z szeroko pojętą wiedzą o przeszłości. Zasada jest jednak jedna: praca musi opierać się na źródłach (mogą to być zarówno tradycyjne źródła pisane, jak i źródła wizualne – fotografia, plakat, film dokumentalny czy fabularny, a także wywiady, dzieła literatury i sztuki czy komiks), które zostają w pracy przeanalizowane. Jestem za radykalnym profesjonalizmem jeżeli chodzi o tworzenie wiedzy historycznej, lecz także za otwarciem historii na inne dyscypliny (także nauki ścisłe) i na nowe tendencje panujące w humanistyce (nawet tak dla historyków radykalne, jak rozważania o nieintencjonalnej sprawczości rzeczy, które mogą wzbogacić rozważania prowadzone w ramach historii kultury materialnej rzeczy czy godności roślin, które stanowią krytyczną krawędź historii środowiskowej czy – wolałabym – ekologicznej).

Zatem nie bójmy się! Nie bójmy się radykalnym tendencji, ale inspirujmy się nim zabezpieczeni profesjonalizmem badań i dyscyplinarną erudycją. Bardzo potrzebujemy obecnie innowacyjnych intelektualistów; badaczy z wyobraźnią i wizją.

Chciałbym poruszyć tu też wątek internetu i digitalizacji. Projekty takie jak Hurricane Digital Memory Bank czy partyzantka archiwistyczna (ActArc) związana z ruchem Oburzonych to tylko przykłady działań historycznych (archiwistycznych) odpowiadających realnie i konkretnie na bieżące problemy społeczne. Czy cyfrowy kierunek badań historycznych może według Pani być szansą na wzmocnienie dyscypliny i jej społecznego statusu?

Myślę, że tego typu działania stanowią przeciwwagę dla działalności archiwalnej prowadzonych przez instytucje państwowe, które mają swoje priorytety i cele. Popieram w tym względzie wszelkie działania oddolne i anarchistyczne, które przyczyniają się do demokratyzacji wiedzy o przeszłości i teraźniejszości. Powiedziałabym, że stanowią one część historii ratowniczej, której celem jest m.in. ratowanie historii przed historykami, tj. budowanie wiedzy o przeszłości dla potrzeb społeczności lokalnych.# Mają one zasadniczą rolę we wzmacnianiu poczucia wspólnotowości, więzi solidarnościowych i sąsiedzkich, identyfikacji z przestrzenią. Odpowiadając zatem na Pana pytanie powiem, że tworzenie alternatywnych i interaktywnych archiwów internetowych jest ważnym elementem wzmacniania historii jako nauki integrującej, otwartej, dostępnej i tworzonej nie tylko na użytek naukowców.

Ewa Domańska: profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w tamtejszym Instytucie Historii, oraz visiting associate professor w Department of Anthropology, Stanford University, USA. Zajmuje się współczesną teorią i historią historiografii oraz porównawczą teorią nauk humanistycznych. Autorka m.in. Mikrohistorie: spotkania w międzyświatach (1999, 2005), Historie niekonwencjonalne (2006). Redaktorka kilkunastu prac, a wśród nich ostatnio: Re-Figuring Hayden White (z Frankiem Ankersmitem i Hansem Kellnerem, 2009), French Theory w Polsce (z Mirosławem Lobą, 2010). Strona domowa: ewadomanska.pl

Ewa Domańska, Historia egzystencjalna. Krytyczne studium narratywizmu i humanistyki zaangażowanej
Wydanie: pierwsze
Wydawnictwo Naukowe PWN, 2012
ISBN: 978-83-01-16965-7
Format: 16×24 cm

Informacje wydawcy: Książka ukazuje kondycję współczesnej humanistyki i jest krytycznym studium postmodernizmu. Rozważania autorki przenika sceptycyzm wobec teorii francuskiej i upolitycznienia badań naukowych. Jako efekt krytyki pojawia się projekt przemyślenia idei mocnego podmiotu i wspólnoty, neutralizacji traumatofilii, zasadność dyskusji na temat cnót intelektualnych i wartości, większego szacunku do empirii badań, a także oddolnego budowania teorii. Otwarte pozostaje pytanie, czy humanistyka jest w stanie zbudować wiedzę o życiu razem, która dla różnych jednostek, społeczności i kultur ma wartość przeżycia.

Do pobrania:

[download id=”30″]
[download id=”31″]