Zwrot cyfrowy w edukacji historycznej

W maju i czerwcu brałem udział w projekcie Edulab – laboratorium lokalnych zastosowań mediów, organizowanym w Gdańsku przez Instytut Kultury Miejskiej. Była to próba (chyba nie do końca udana) wypracowania nowego modelu edukacji o dziedzictwie/przez dziedzictwo historyczne, połączonego trochę z elementami edukacji medialnej.

Jednym z rezultatów projektu ma być publikacja, na którą złożą się teksty poruszające wątki takie jak edukacyjny potencjał procesów digitalizacyjnych (digitalizacja oddolna) czy możliwości wdrożenia idei medialabów do systemu edukacji formalnej (teraz niespecjalnie jest tam na nie miejsce).

W swoim tekście zaproponowałem dość radykalne zmiany w podstawowych koncepcjach polskiej edukacji historycznej (myślę, że budowanie takich propozycji wynika trochę z awangardowego charakteru medialabu). Z różnych – także kulturowych względów – polska edukacja historyczna nie jest w stanie realizować dziś swojego podstawowego zadania – skutecznego przekazywania wiedzy o faktach i procesach historycznych oraz kompetencji krytycznego myślenia o historii. Działając w sytuacji pogłębiającej się wciąż społecznej alienacji przeszłości system edukacji replikuje wciąż stare paradygmaty nauczania – tak jakby nie istniał internet (i Wikipedia), masowe media czy przemysł rozrywkowy, w nie mniejszym stopniu niż szkoła wpływający na to, jak myślimy o przeszłości i co z niej jest dla nas najważniejsze. To wszystko wymaga chyba podstawowych zmian w koncepcji uczenia historii:

Zwrot cyfrowy w edukacji historycznej to coś więcej niż wykorzystywanie zasobów i narzędzi cyfrowych w szkole. Dla mnie oznacza on zmianę sposobu myślenia o zasadach, modelu i celach edukacji historycznej, dla którego stałą perspektywą jest cyfrowa kultura i zjawiska w niej obserwowane, takie jak konwergencja mediów, społecznościowe tworzenie wiedzy, oddolne inicjatywy samoedukacyjne, hakowanie rozumiane pozytywnie jako dostosowywanie systemów do własnych potrzeb, wolny obrót treści i idei czy remiks.

Podstawowa dla mnie jest zmiana koncepcji edukacji – nie przekazujemy wiedzy historycznej, ale umiejętności jej zdobywania (jest tu miejsce też na edukację medialną) oraz wspieramy wykształcanie się osobistych relacji z przeszłością. Ma w tym pomóc wykorzystywanie narzędzi i zasobów cyfrowych, jednak nie są one celem samym w sobie:

Zwrot cyfrowy oznacza przesunięcie głównego celu edukacji historycznej z wiedzy na relacje z przeszłością oraz akcentuje możliwość ich inspirowania i rozwijania za pomocą narzędzi i zasobów cyfrowych. W żaden sposób nie deprecjonuje druku ani spotkań w fizycznej przestrzeni klasy, siedziby koła historycznego, biblioteki czy muzeum. Nie utożsamia informacji z wiedzą i szanuje podstawowy autorytet instytucji ją wytwarzających. Cyfrowość nie jest tu celem samym w sobie.

Tekst przeczytać można na razie pod tym linkiem (wersja w PDF będzie wkrótce). Ma status beta, więc może być dalej rozwijany i modyfikowany przez każdego (dostępny jest na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa).

Zbigniew Osiński, od lat zajmujący się teorią edukacji historycznej, opublikował wczoraj na Facebooku link do przygotowanego w kontrze do rządowej reformy nauczania historii projektu ustawy o nauczaniu historii w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych oraz o zmianie niektórych innych ustaw. Zakłada ona m.in., że:

Na każdym etapie edukacyjnym szkoła musi zapewnić wszystkim uczniom pełny kurs historii Polski i historii powszechnej jako osobny przedmiot – historia.

Co więcej:

Nauczanie historii w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych jako przedmiotu odrębnego i integralnego oraz kompletnego nie może być zastąpione nauczaniem historii w ramach bloków programowych lub w innych formach nie przewidujących wyodrębnienia nauczania historii jako odrębnego przedmiotu.

W uzasadnieniu ustawy czytamy:

Historia nie jest zwykłym przedmiotem, stanowi rdzeń edukacji patriotycznej, kształtuje umiejętność formułowania samodzielnych sądów i buduje postawy czynnej odpowiedzialności za kształt życia publicznego.

Cieszy mnie przyznanie wprost, że celem edukacji historycznej nie jest po prostu zdobywanie wiedzy o historii (szczerze mówiąc, nigdy nią nie było). Pytanie tylko, czy utrzymywanie starego modelu wychowania przez historię może mieć pozytywne przełożenie na skuteczność edukacji: na ile realnie budować będzie postawy patriotyczne (jak jednak definiowane?), na ile pogłębiać dystans wobec przeszłości?