Blokowanie domeny publicznej – przypadek Nowej Zelandii

Alex Clark, student Uniwersytetu Viktorii w Wellington zrealizował w tym roku pod kierunkiem dr Brendy Chawner projekt badawczy Reclaiming New Zealand’s digitised heritage. Jego celem było zanalizowanie praktyk instytucji digitalizujących stare nowozelandzkie książki w zakresie ich udostępniania i licencjonowania w internecie. Niestety, na stronach uczelni nie znajdziemy zbyt wielu informacji na temat wyników analizy – na szczęście Clark przybliża je nieco na swoim blogu.

Wyniki researchu nie napawają specjalnym optymizmem:

Moje badanie pokazało, że wiele nowozelandzkich książek będących w domenie publicznej jest skutecznie zamykanych w cyfrowych klatkach zaraz po zdigitalizowaniu. Wynika to z powszechnej praktyki blokowania w repozytoriach pełnego dostępu do olbrzymiej części zasobów opublikowanych przed 1870 rokiem.

Tymczasem ochrona autorskich praw majątkowych w Nowej Zelandii w przypadku książek trwa przez okres 50 lat od śmierci autora lub daty publikacji, jeśli autor nie jest znany (obecnie granicą jest rok 1961 – dzieła autorów zmarłych w tym roku lub wcześniej przechodzą do domeny publicznej).

Clark sprawdził, jak w praktyce wypełniany jest przez rozmaite repozytoria cyfrowe ideał wolnego dostępu do zasobów domeny publicznej.

Ograniczanie praw do wolnego korzystania z dziedzictwa to standard

Na swoim blogu prezentuje pierwsze wstępne wyniki analizy, którą wykonał posługując się dwiema losowymi próbami liczącymi po 100 tytułów, wybranych z katalogu narodowej bibliografii Nowej Zelandii.

Pierwsza z nich dotyczy Google Books. Aby dokonać analizy Clark ustalił graniczną datę zamykającą okres, w którym opublikowane utwory na pewno dziś stają się własnością publiczną. Zachowując odpowiedni margines bezpieczeństwa oznacza ją w roku 1890:

Okazuje się, że pomimo dużej dozy pewności co do tego, że książki opublikowane w latach 1840-1890 są w domenie publicznej, Google Books umożliwia ściągnięcie w całości tylko 30 proc. tytułów z tego okresu:

Druga analiza oparta została podobnie o korpus wybranych losowo 100 tytułów (opublikowanych przed 1890 rokiem), jednak zwiększyła się liczba sprawdzonych serwisów (sześć najważniejszych repozytoriów plus wyszukiwarki Google i Bing). Jakie są jej najważniejsze wyniki?

Na 100 badanych tytułów 50 proc. zostało zdigitalizowanych. 90 proc. ze zdigitalizowanych książek jest dostępnych w całości online. 98 proc. pozycji z tej grupy może być bez ograniczeń pobrane na dysk. Okazuje się jednak, że chociaż wszystkie tytuły są w domenie publicznej, jedynie na jedną ze 100 analizowanych książek nie nałożono żadnych dodatkowych ograniczeń prawnych dotyczących wolności wykorzystania:

Jak się blokuje domenę publiczną?

W jaki sposób instytucje i firmy ograniczają prawa użytkowników do wolnego dostępu i korzystania ze swojego dziedzictwa? Clark wymienia takie sposoby jak nakładanie dodatkowych licencji na zdigitalizowane i udostępnione już pliki, pobieranie opłat za możliwość ściągnięcia i wykorzystania pliku, ograniczanie dostępu do pozycji opublikowanych przed 1870 (chociaż niemal na pewno są one w domenie publicznej), nakładanie ograniczeń co do komercyjnego wykorzystania utworów, umożliwianie dostępu jedynie w przestrzeni akademickiej czy różnicowanie możliwości pełnego korzystania z zasobów w zależności od kraju.

Alex Clark zapowiedział, że pełne wyniki jego analizy zostaną opublikowane w przygotowywanym właśnie artykule naukowym. Ma on ukazać się w tym roku.