Logo portalu Historia i Media

Historyczne zasoby internetu, digitalizacja, nowe trendy w humanistyce, rekonstrukcje »

 
Uwaga: ten wpis został opublikowany dość dawno (11.09, 2010) i jego treść może nie być aktualna. Komentarze zostały zablokowane.

Polska młodzież robi polskie filmy (historyczne)

Od Michała Kuzborskiego dostałem dziś informację o filmie „Dawno temu w Iłży”, zrealizowanym w ciągu prawie pięciu lat, bez budżetu, za to dzięki pracy dziesiątek osób. Historyczny romans w reżyserii Michała Drzewieckiego został nagrodzony tytułem Best International Adventure Feature na New York International Independent Film and Video Festival.

W informacji prasowej można przeczytać: Pięć lat temu twórcy zaczynali realizację jako zupełni amatorzy. Nie widać jednak tego zupełnie po jakości obrazu i dźwięku. Aktorzy, choć prywatnie bez warsztatu, umiejętnie wcielili się w role głównych bohaterów – Piotra zwanego Waskiem, rycerza zamieszkującego na zamku w Iłży, przyrzeczoną mu na żonę Księżną oraz rycerza Maćko, wysłannika Piotra i sojusznika w walce o miłość i honor. W filmie jest kilka imponujących realizmem scen bitewnych, w tym wspomagana efektami komputerowymi scena najazdu na zamek w Iłży, gdzie w walce widzimy kilkusetosobowe oddziały i konnicę. Na wyróżnienie zasługuje postprodukcja – montaż, efekty specjalne, udźwiękowienie i muzyka sprawiają, że „Dawno temu w Iłży” ogląda się jak profesjonalną produkcję. Dodatkowym atutem filmu są zaskakująco dobre zdjęcia, które po obejrzeniu trailera pochwalił sam Sławomir Idziak.

Twórcami projektu są członkowie grupy rekonstrukcyjnej Smocza Kompania. W planie jest już podobno realizacja kolejnego filmu, tym razem opowiadającego o realiach II wojny światowej. Jeżeli więc jeszcze ktoś ma wątpliwości co do twórczego potencjału polskich grup rekonstrukcyjnych powinien obejrzeć sobie ten film.

Kiedyś film był narzędziem komunikowania się władzy ze społeczeństwem i promowania oficjalnej interpretacji przeszłości. Koszty tradycyjnej produkcji skutecznie ograniczały dostęp do srebrnego ekranu obrazom, które nie podobały się władzy. Dziś zamiast politycznej cenzury o obecności filmu w kinie decyduje rynek (a kosztują nie tylko plenery i efekty, ale też celebryci występujący w głównych rolach, do znudzenia oglądani niemal w każdej produkcji).

Tymczasem dostępność profesjonalnych narzędzi cyfrowych pozwala na tworzenie filmów, które nie ustępują jakością tym produkowanym przez oficjalne instytucje:

Internet zapewnia alternatywny kanał dystrybucji (nie tylko zresztą filmom niszowym) i w efekcie film znajduje odbiorców. To, co nie zawsze opłaca się państwu lub korporacjom, tworzone jest oddolnie: tak jak projekt Marcina Gładycha opowiadający historię hakerów z „Solidarności”.

Międzynarodowy sukces „Dawno temu w Iłży” pokazuje, że w pewnym sensie kończy się czas mopopolu państwa i korporacji medialnych na rynku filmowym: system dystrybucji już dawno został shakowany przez legalne i nielegalne udostępnianie filmów w internecie, a teraz alternatywne systemy produkcji wzbogacają ofertę filmową, do jakiej dostęp mają widzowie. Bez względu na to, czy chodzi o film przygodowy czy dokument to jest naprawdę wielka i pozytywna zmiana.

Czy kolejnym oddolnie wyprodukowanym filmem będzie superprodukcja pokazująca historię Witolda Pileckiego?

 

• • •

Kategorie: Telewizja, kino, multimedia

Skrócony link: Kopiuj adres odnośnika

Licencja Creative CommonsO ile nie zaznaczono inaczej tekstowa treść tego artykułu jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Unported.

Komentarze