Hacking the Academy – od Twittera do książki
Kilka tygodni temu na Twitterze znalazłem informację o o projekcie Hacking The Academy, zainicjowanym przez Toma Scheinfeldta i Dana Cohena z CHNM w ramach kolejnego THATCampu. Inicjatywa miała dość prosty schemat, ale raczej radykalny charakter: w ciągu jednego tygodnia (od 21 do 28 maja) miała w kolektywny sposób zostać napisana książka podejmująca temat wykorzystania nowych narzędzi cyfrowych do usprawniania funkcjonowania instytucji akademickich (od zajęć ze studentami po konferencje naukowe i czasopisma).
Każdy mógł zgłosić do projektu własny materiał opublikowany na blogu, w ramach nagrania video czy podkastu. Po przygotowaniu wypowiedzi na jeden z zaproponowanych tematów wystarczyło opublikować na Twitterze link do wpisu (oznaczając go tagiem #hackacad). Ostatecznie zebrano od 180 autorów 329 zgłoszeń.
Wszystkie zgłoszenia dostępne są na stronie projektu. Jego kolejnym etapem jest wybór i redakcja materiałów, które znajdą się w wydaniu papierowym książki. W jaki sposób dokonywany będzie wybór?
Not every submission we received last week can be included in the print publication, but we would like to include the community that made this project possible in the editing process. In choosing articles for print clusters we will be taking into account not only the quality of the work and how directly it has responded to the call, but also the level of social media engagement it has generated, including site comments, off-site responses, and re-tweets. In addition, we will be asking for your advice as we roll out the new clusters on this site over the next few weeks.
Tak przygotowana książka zostanie wydana przez University of Michigan Press w ramach Digital Culture Books. W książce znajdą się nie tylko wybrane materiały, ale także niektóre komentarze dodane pod oryginalnymi notkami zgłoszonymi do projektu.
Przyznam, że podoba mi się ta akcja (wysłałem własne zgłoszenie). To nowy sposób na wykorzystanie potencjału akademickiej blogosfery, która w Stanach jest bardzo dynamiczna i silnie oddziałuje na życie naukowe (przynajmniej jeśli chodzi o cyfrową humanistykę).
Sam temat projektu jest tu kluczowy: nie jestem przekonany, czy tego typu forma współpracy pozwoliłaby na przygotowanie publikacji poświęconej np. jakiemuś szczegółowemu problemowi biotechnologii. Tymczasem o hakowaniu Akademii napisać wiele może nie tylko blogujący profesor ale też studenci czy osoby mniej formalnie związane z uczelnią, a interesujące się nauką. Na tym to chyba zresztą polega: chodzi o wykorzystanie energii, która ujawnia się na marginesie działań naukowych (publikowania artykułów w czasopismach, konferencji, kursów), aktywności o nieformalnym, oddolnym i raczej niezależnym charakterze. Liczy się bardziej obieg idei, wymiana pomysłów, interpretacji, doświadczeń, udostępnianych zgodnie z duchem filozofii Erica Raymonda: publikuj swoje koncepcje szybko i często (Release Early, Release Often).
Przyda się jednak odrobina krytycznego spojrzenia na ten projekt. Tutaj inspirujący może być wpis Will „Hacking the Academy” Be Understood as „Backing the Academy”?, opublikowany przez Elizabeth Losh, zajmującej się na UCI retoryką i komunikacją w nowych mediach.
Losh przyznaje, że jakiekolwiek reformy związane z funkcjonowaniem instytucji wiedzy powinny być inspirowane przede wszystkim przez tych, którzy te instytucje współtworzą. System nie nadąża ze zmianami nie tylko w technologii, ale również za zmianami w społeczeństwie (utrzymywane są np. stare specjalizacje, które z punktu widzenia współczesnego rynku pracy nie mają szans bytu, a nie tworzy się nowych).
Autorka zwraca uwagę (i to chyba powinna być główna linia krytyki akcji takich jak Hacking The Academy), że promocja postawy hakerskiej wobec universytetu może mieć dość idealistyczny charakter. Trudno oczekiwać czegokolwiek od teorii mówiących o automatycznym generowaniu artykułów naukowych czy uznawać twitterową relację z konferencji naukowej za odpowiednik dobrego tomu pokonferencyjnego (chociaż ma ona swoje oczywiste zalety):
As someone who has seen the terrible work done by automatic indexing programs and who has written about the nonsense that gets rewarded when text generators create what appears to be scholarly articles, I’m not ready to fire the journal editors just yet.
Wydaje mi się, że największy potencjał działania na marginesie Akademii, hakowania jej tradycyjnych struktur, narzędzi i metod to nie perspektywa rewolucji, ale raczej pozytywistycznej ewolucji, oddziaływania na statyczną strukturę, wywoływania pozytywnych zmian bez kwestionowania jej podstaw.
Fot. ghbrett CC-NC-SA
• • •
Kategorie: Komentarze / polecamy
Skrócony link: Kopiuj adres odnośnika
Kliknij tutaj, aby wygenerować przejrzystą wersję do czytania lub wydruku
Być może zainteresują Cię też te artykuły:
Trackback: kultura20.blog.polityka.pl/?p=848