Lifestreaming z Powstania Warszawskiego

Od 1 sierpnia w serwisie społecznościowym Facebook funkcjonowało dwóch niezwykłych użytkowników: Kostek DwadzieściatrzySosna Dwadzieściacztery. Co jakiś czas w ich profilach pojawiały się wpisy, układające się w ciągłą relację z… przebiegu Powstania Warszawskiego. Nie był to naukowy, beznamiętny przekaz, ale bardzo emocjonalna narracja, opisująca Powstanie z bardzo osobistej perspektywy.

Lifestreaming z Powstania

kostek1

Organizatorzy projektu – grupa ludzi związanych z branżą reklamową – na bazie historii wydarzeń z 1944 roku zbudowali fikcyjny schemat fabularny, którego osią była miłość między Kostkiem i Sosną. Losy rozdzielonych przez wojenne wydarzenia bohaterów obserwowali inni użytkownicy Facebooka (łącznie ponad 3 tys. osób).

Kostek i Sosna nie są realnymi postaciami: powstały z połączenia wielu powstańczych życiorysów, które zostały znalezione w różnych świadectwach z tamtego czasu, m.in. w dziennikach powstańczych. Tomasz Chojnacki, jeden z koordynatorów akcji powiedział mi, że chcemy też pokazać jak wyglądało życie poza walką. W innych mediach, w takim długim okresie nie było by to możliwe. Utrzymanie zainteresowania tak ważnym tematem przez 63 dni, to nie lada wyzywanie. Udało sie. Publikowane przez fikcyjnych powstańców wpisy angażowały zwykłych użytkowników, inspirowały komentarze i interakcje.

kostek2

Wirtualne życie, wirtualna śmierć

Widać już właz na Dworkowej. Wychodzę – napisała wczoraj Sosna na swoim facebookowym profilu, kontynuując cykl wpisów dokumentujących ucieczkę kanałami przed przeważającymi siłami Niemców. Kolejnego wpisu nie było, z profilu zniknęło też jej zdjęcie…

sosna1

Reakcja Kostka nie pozostawiła złudzeń. Sosna zginęła.

kostek3

Na śmierć Sosny zareagowały także osoby obserwujące jej losy od samego początku:

reakcje

Lifestreaming z Powstania Warszawskiego nie mógł uciec od problemu pokazywania śmierci, która była częścią codziennej powstańczej rzeczywistości. Organizatorzy dobrze poradzili sobie z problemem pisania o niej – unikali banału, patosu, sprowadzili język opisu do poziomu symulującego autentyczne doświadczenia.

kostek4

Sosny i Kostka notatki o śmierci, walce, zagładzie miasta przewijały się od początku sierpnia także przez mój facebookowy profil, trafiając między polecane przez znajomych artykuły, mniej lub bardziej zabawne quizy, komentarze i opisy codzienności zupełnie nie związane z historią. Dramatyczne relacje z Powstania publikowane były na takiej samej zasadzie jak informacje o samopoczuciu, teledyski z YouTube czy polecane teksty z internetowej prasy. Historia i codzienność wymieszała się doskonale.

Granice upamiętnienia

Facebookowy powstańczy projekt zasługuje na uwagę. Warto docenić bezinteresowne starania grupy pracującej nad prowadzeniem profili Sosny i Kostka – wymagało to nie tylko odpowiedniej wiedzy o historii Powstania, ale także umiejętności przygotowania fabuły i nieustannej moderacji, reagowania na uwagi i komentarze. O ile mainstreamowe media interesowały się Powstaniem głównie w rocznicę jego wybuchu, projekt realizowany na Facebooku utrzymuje uwagę odbiorców do dziś. Wspomnienia wydarzeń z 1944 roku stają się elementem internetowej codzienności. Upamiętnianie nie jest tu ograniczone wyłącznie do sztywnych, mających zbyt często polityczny charakter oficjalnych uroczystości, z którymi trudno się identyfikować. To bardziej bezpośrednie doświadczenie historii. Pytanie tylko, jaka to jest historia…

Wirtualna śmierć Sosny każe myśleć o poziomie historyczności facebookowego przekazu i etycznej stronie całego przedsięwzięcia. Organizatorzy akcji nie zdecydowali się na wykorzystanie w całości autentycznych biografii – profile zbudowanych przez nich bohaterów są wypadkową prawdziwych powstańczych losów. Nie ma więc większego sensu krytyka wskazująca na nieetyczne wykorzystanie realnych doświadczeń jego bohaterów. Czy jednak nie jest to – w pewnym stopniu – spłaszczanie wymiaru Powstania do wymiaru atrakcyjnej opowieści, w której – tak jak w filmie historycznym – śmierć może przez jakiś czas dotyka widza, ale po zakończonym seansie, kiedy wszyscy wychodzą z kina, przestaje mieć większe znaczenie?

Projekt Tomasza Chojnackigo i jego przyjaciół jest bardziej fabularnym spektaklem niż historyczną narracją, chociaż ma wielki potencjał edukacyjny. Realizacja takiej inicjatywy w ahistorycznej przestrzeni lifestreamingowego serwisu internetowego pozwala na dotarcie z przekazem historycznym do osób, które na co dzień nie interesują się historią.

Czy problemem staje się ahistoryczność postaci, niektórych scen, cytatów? Chyba nie. Losy Kostka i Sosny nie mają być historycznym dokumentem, ale angażującą odbiorców opowieścią o walczącej Warszawie, pisaną z perspektywy dwojga zakochanych młodych ludzi. Chociaż w poszczególnych notkach znajdziemy wiele odwołań do realnych dokumentów, biografii i wydarzeń, moim zdaniem ważniejsze jest wejście z historią Powstania we współczesną codzienność użytkowników Facebooka. Historia przestaje być dzięki temu czymś obcym, znika bariera naukowości, politycznych interpretacji i poczucie, że doświadczenia z przeszłości nie mają dla nas żadnej wartości. Paradoksalnie fikcyjna śmierć fikcyjnej Sosny, której relację z Powstania przez prawie dwa miesiące śledziło ponad 2 tys. osób, pokazuje, że wydarzenia 1944 były realne a śmierć bliskich naprawdę bolała. Pojawia się możliwość współodczuwania. To ostateczna granica upamiętnienia.

Update: 14.11.2009