Dotrzeć do najlepszych treści: Facebook, Twitter i friendsourcing
Jednym z najważniejszych problemów związanych z korzystaniem z potencjału internetu jako sieci komunikacyjnej jest nadmiar informacji i brak filtrów, pozwalających na oddzielenie treści wartościowych od bezwartościowych. Google stosując odpowiednie algorytmy w automatyczny sposób (opierając się na zasadach heurystyki) wartościuje internetowe dokumenty, jednak trudno opierać się tylko i wyłącznie na takich rozwiązaniach.
Jak zbudować filtry?
Żaden algorytm nie zastąpi krytycznej analizy, której dokonać może człowiek. Idea crowdsourcingu, akcentująca potencjał działających w ramach społeczności użytkowników wspierających automatyczne procedury przy filtrowaniu czy opisywaniu informacji wydaje się być bardzo atrakcyjna. Jednak masowy charakter tego typu projektów ma w sobie wewnętrzną skazę – generuje bardzo niewielką wartość dodaną (np. na tysiące opisanych fotografii w The Commons Flickra tylko kilka opisów może mieć znaczenie). Nie oznacza to jednak, że tego typu inicjatywy nie mają większego sensu – ich ekonomiczny potencjał może być dość wymierny (o czym pisze na Wikinomics w notce Crowdsourcing at Facebook Hagai Fleiman).
Jeśli zrezygnować z tak olbrzymiego zasięgu projektu filtrującego treść, ale zachować jego schemat, możemy zaprojektować świetne internetowe narzędzie, które pomagać nam będzie w zdobywaniu wartościowych informacji. Wystarczy dostęp do odpowiedniej infrastruktury i …posiadanie znajomych, którzy podzielają nasze zainteresowania.
Friendsourcing
Jakiś czas temu znalazłem w internecie pojęcie, które nie ma może jeszcze tak oficjalnego charakteru jak crowdsourcing, ale w interesujący sposób podsumowuje dyskusje o informacyjnym potencjale takich serwisów/usług jak Twitter lub Facebook. Friendsourcing akcentować ma rolę naszych internetowych znajomych w filtrowaniu i wartościowaniu informacji udostępnianych w Sieci. Można je zdefiniować choćby tak: the ability to get instant advice on any number of things from a group of people you have essentially hand picked.
Google indeksuje zasoby i źródła, na które nie ma wpływu i za które nie odpowiada. My, definiując własną listę źródeł (naszych znajomych, którym ufamy wiedząc, że nie polecą nam żadnej fałszywej lub bezsensownej informacji) możemy zapewnić sobie dostęp do wartościowych linków, informacji o wydarzeniach, publikacjach.
Chcesz jakości informacji, zadbaj o jakość źródeł
Grupa znajomych, którzy odpowiednio aktywnie funkcjonują w internecie i podzielają nasze zainteresowania to jednak nie wszystko. Konieczna jest infrastruktura umożliwiająca łatwe przesyłanie informacji. Korzystanie z komunikatora czy tradycyjnego maila to najprostrze rozwiązanie – nie udostępnia ono jednak bardziej zaawansowanych możliwości. Świetnymi narzędziami mogą być dwa – coraz popularniejsze w Polsce serwisy – Twitter lub Facebook.
Twitter.com: Linki udostępniane przez osoby i instytucje, których profile subskrybuję. Świetne źródło informacji o nowych publikacjach związanych z tematyką digital humanities
Facebook to bardziej skomplikowane narzędzie. Nie mamy tu tak radykalnych ograniczeń długości komentarzy, możemy udostępniać fotografie i materiały video czy linkować do stron internetowych (które są następnie automatycznie cytowane). W obu serwisach wszystkie wpisy są archiwizowane, co pozwala wrócić do nich w razie potrzeby.
Odpowiednie zdefiniowanie źródeł informacji pozwala zadbać o jej jakość. Korzystanie z takiego systemu ułatwia bycie na bieżąco w interesującej nas tematyce. Automatyczna subskrypcja RSS-ów, fora internetowe czy ogólnotematyczne portale nie zapewniają takiej szybkości i jakości dystrybucji informacji.
W serwisie Historia i Media publikuję materiały najczęściej raz na kilka dni. Osoby zainteresowane otrzymywaniem interesujących informacji dotyczących tematyki poruszanej tutaj zachęcam do subskrypcji mojego profilu na Twitterze i dołączenia do grupy moich znajomych na Facebooku.
Pozostańmy w kontakcie! Zachęcamy do subskrybcji newslettera oraz korzystania z profilu Historia i Media na Facebooku i Twitterze.