Koleżanki czy kochanki? Fotografia historyczna jako dzieło otwarte
Każda forma opowieści o przeszłości angażuje współczesnego odbiorcę do gry z nieistniejącą już rzeczywistością. Rozpoczynając tę grę nakładamy na analizowane świadectwo historii bagaż własnych doświadczeń, schematy współczesnej nam kultury i medialne memy. Relacja o przeszłości staje się dziełem otwartym, a my zwycięskimi (współ)twórcami obrazu historii. Kilka słów na marginesie niezwykłej fotografii prezentowanej w Domu Spotkań z Historią w ramach wystawy 60 lat temu w Warszawie.
Fotografia, która szczególnie przykuła moją uwagę prezentowała dwie młode kobiety (telefonistki), które w sylwestrowy wieczór, z kieliszkiem szampana w dłoniach składały sobie koleżeński pocałunek. Jednak czy na pewno tylko koleżeński?
Źródło interpretacji poza fotografią?
Odpowiedź na to pytanie nie ma jednak większego znaczenia, przynajmniej w kontekście tego tekstu. Ważne jest samo pojawienie się pytania, efekt kulturowej świadomości istnienia zachowań homoseksualnych. Czy przeciętny czytelnik gazety, w której w końcu lat czterdziestych opublikowano by tę fotografię zadawałby pytania o możliwy seksualny charakter takiego gestu? Raczej nie, ponieważ homoseksualizm ani w systemie edukacji ani w ówczesnych mediach nie stanowił tematu, który należało poruszać. Chociaż traktowany jako tabu i tak jednak obecny być musiał w świadomości społecznej i obyczajowości (świadectwa o tym znaleźć można w literaturze: Gombrowicz, Andrzejewski, Iwaszkiewicz…). Była to obecność chyba jednak mniej intensywna niż ma to miejsce dziś, kiedy popularne telewizje muzyczne organizują gejowskie teleturnieje, a tematyka homoseksualizmu obecna jest silnie w badaniach kulturoznawczych czy historycznych.
Świadomy tej obecności odbiorca patrzy na fotografię całujących się kobiet inaczej, niż mógł robić to widz z końca lat czterdziestych. Pojawienie się popkultury i rozwój obecności homoseksualnych wątków w wielu jej przejawach (muzyka, sztuka, literatura, show-biznes) doprowadzić mógł do powstania takich projektów/interpretacji jak ta, którą oglądać można jeszcze na fragmencie muru berlińskiego:
Braterski pocałunek Breżniewa i Honeckera sugeruje niemal cielesny, seksualny i męski związek dwóch reżimów.
Autor źródła przegrywa grę w historię
Umberto Eco w pracy Dzieło otwarte. Forma i nieokreśloność w poetykach współczesnych definiuje odbiorcę (czytelnika, widza) jako ostatecznego zwycięzcę gry interpretacyjnej z autorem przekazu. W kontekście historii źródło informacji o przeszłości (szczególnie te narracyjne, opowiadające, o charakterze osobistym) jest skończone nie w momencie powstania (zakończenia przez autora pisania relacji, zrobienia i wywołania fotografii itp.), lecz dopiero po zinterpretowaniu przez odbiorcę. Nauka historyczna wypracowała wiele metod i zasad krytyki źródeł (zewnętrznej, opisującej okoliczności powstania źródła oraz wewnętrznej, dokonującej interpretacji jego treści), ustalając określone ramy ograniczające władzę odbiorcy przekazu o przeszłości.
Jednak nawet profesjonalny historyk odczytując informację o przeszłości funkcjonuje w określonych schematach współczesnej kultury, języka i własnej wrażliwości (także estetycznej). Pamiętając o wymogu obiektywności, buduje interpretację unikając wkładania do niej własnych wyobrażeń. Nigdy jednak najbardziej nawet szczegółowo przygotowany historyczny opis nie jest w stanie w pełni przekazać wszystkich realiów przeszłej rzeczywistości. Nie ma dostępu do informacji nieprzekazywalnych za pomocą literackiego czy nawet wizualnego języka (zapach, dotyk, kolor). Te puste miejsca musi zapełniać budowanym na podstawie innych źródeł wyobrażeniem lub – w przypadku ich braku – indywidualną wyobraźnią i wrażliwością.
Autor historycznej narracji jeszcze bardziej przegrywa grę ze współczesnym odbiorcą, kiedy ten ostatni nie przejmuje się zasadami naukowości i odbiera przekaz o przeszłości w sposób zupełnie dowolny, budując interpretację w oparciu o własną estetykę, poglądy, czy – co pewnie nie mniej istotne – narzucane przez media schematy. Taka dowolna interpretacja – szczególnie, jeśli skoncentrowana na aspekcie estetycznym – bywa jednak bardzo pociągająca. Być może na tym polega też sukces idei wystawy fotografii historycznych – każdy przechodzień może prosto z ulicy wejść do muzeum lub galerii, gdzie bez żadnych konsekwencji, stojąc bezpiecznie oddzielony od historycznych realiów interpretuje fotograficzne świadectwa przeszłości. Bardziej niż wiedza o datach, postaciach czy wydarzeniach interesować go może układ obrazu, piękno lub brzydota pokazywanych na fotografii osób czy niecodzienność zapisanej na kliszy sytuacji. Zachowuje się jak widz w kinie, oglądający popularny film historyczny – miejsce historycznych analiz zajmuje estetyczna i fabularna przyjemność. Historia staje się niewyczerpanym źródłem bezpiecznych obrazów, którymi karmić można wyobraźnię.
Kobieta i ciało w socrealizmie
Zupełnie poza kontekstem powyższych komentarzy chciałbym polecić jeszcze jedną niezwykłą fotografię, którą obejrzeć można na wystawie w Domu Spotkań z Historią. Zdjęcie przedstawia junaczkę z partii komunistycznej Danii. Uchwycona w kadrze dziewczyna pracuje przy odgruzowywaniu i poszerzaniu ul. Marszałkowskiej, ubrana tylko w szorty i stanik. Jest lipiec 1948 roku.
Źródło: Fotohistoria.pl
Aby zinterpretować to zdjęcie, warto przeczytać świetną książkę Ewy Toniak Olbrzymki. Kobiety i socrealizm, w której autorka podejmuje temat ikonicznych przedstawień kobiet w sztuce realizmu socjalistycznego. Jak pisze Ewa Toniak, jednym z kanonów tych przedstawień jest pozbawienie kobiet cielesności. Kobiece ciało traci charakter estetyczny i seksualny, staje się elementem systemu i zatraca indywidualność. Jest teraz opakowane w standardowy strój robotnicy. Dobrze ilustruje to obraz Wojciecha Fangora z 1950 roku Postaci.
Obraz podzielony jest na dwie części, osią podziału staje się postać robotnika-mężczyzny. Styliska łopat trzymane przez parę po prawej stronie symbolicznie odgradzają przestrzeń nacechowaną wyraźnie pozytywnie. Tymczasem wizerunek kobiety, namalowany po lewej stronie ma charakter prawie groteskowy (okulary, układ rąk, mimika twarzy), jest nacechowany bardzo negatywnie. To margines, jakby spychany z obrazu od prawej strony przez stojącą pewnie parę i widoczny za nimi potężny budynek. Obraz jest świadectwem narzucania na kobiecość nowego kulturowego szablonu, w którym zanika indywidualność, seksualność, a ciało sprowadzane jest do narzędzia.
Dunka z fotografii z 1948 roku może jeszcze cieszyć się swoją kobiecością. Rok później w Szczecinie odbywa się zjazd Związku Zawodowego Literatów Polskich, na którym jako obowiązujące uznane zostają kanony socrealizmu. Kobiety na wielkich budowach malowanych przez Stefanowskiego czy Kobzdeja tracą ciało i samodzielność – odtąd towarzyszyć im będą mężczyźni-przewodnicy.
Serdecznie polecam wystawę 60 lat temu w Warszawie, którą oglądać można do 15 grudnia w warszawskim Domu Spotkań z Historią.
Fotografia w nagłówku: © PAP/DSH, fot. Dawid Skoblewski
• • •
Kategorie: Pamięć i formy upamiętniania
Skrócony link: Kopiuj adres odnośnika
Zobacz też
O ile nie zaznaczono inaczej tekstowa treść tego artykułu jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Unported.
Komentarze