Nauka a Wikipedia – czy encyklopedia internetowa może być wartościowym źródłem wiedzy?

U podstaw Wikipedii legły dwa założenia. Po pierwsze, każdy może stać się twórcą haseł encyklopedycznych, które za darmo i bez martwienia się o prawa autorskie będą mogli wykorzystać inni internauci. Jedynym warunkiem bycia encyklopedystą, czy raczej wikipedystą, jest zapał twórczy. Po drugie, powstające artykuły nie mają charakteru definitywnego, czyli każdy użytkownik, który uzna to za stosowne, będzie miał możliwość dokonywania w nich zmian. Innymi słowy mówiąc, nowa encyklopedia internetowa miała powstać wspólnym wysiłkiem pospolitego ruszenia anonimowych autorów, którzy dobrowolnie rezygnują z roszczenia sobie jakichkolwiek praw własności intelektualnej do owoców własnej pracy. Co więcej, są oni gotowi zaakceptować fakt, że będzie ona poddawana ocenie i poprawkom kolegów „po fachu”.

Za tymi dwoma założeniami stoi idea, że wiedza jest dobrem wspólnym całej ludzkości. Jej postęp jest możliwy tylko wtedy, gdy wysiłki wielu zostaną połączone tak, aby stworzyć dzieło służące dobru ogółu. Pod tym ideałem pracy naukowej z całą pewnością mogliby się podpisać wszyscy członkowie dzisiejszej republique des lettres. Jedynym przedmiotem ich zastrzeżeń mogłoby się stać założenie, że absolutnie wszyscy, o ile wykażą taką chęć, mogą tworzyć i poprawiać hasła encyklopedyczne. Największy sprzeciw zaś wzbudziłaby anonimowość autorów, którzy swoją pracę traktują w kategoriach pasji czy hobby, a nie zawodu.

777666555.jpg

Ogromny sukces idei encyklopedii internetowej tworzonej przez wszystkich i dla wszystkich jest dowodem na to, że zastrzeżenia uczonych nie zostały wzięte pod uwagę. Wikipedia stała się bardzo szybko kolejnym miejscem w sieci, gdzie każdy może dać ujście swoim zapędom twórczym oraz, co godne podkreślenia, zrobić coś, z czego inni będą mogli skorzystać zupełnie za darmo.

Z jednej strony nieskrępowana wolność wyrazu, z drugiej zaś pachnąca anarchizmem idea tworzenia dla samej pasji twórczej, wiedzy dla samej wiedzy, działalności nie nastawionej na zysk. Te dwa elementy zadecydowały przede wszystkim o tym, że idea twórców Wiki odbiła się tak szerokim echem i znalazła zwolenników na całym świecie. Jej popularność wzbudziła szereg kontrowersji i ten krótki tekst ma w moim zamyśle być również głosem w dyskusji pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami internetowego skarbca wiedzy.

Tym, co bezpośrednio skłoniło mnie do napisania na ten temat, był artykuł w Newsweeku, który został omówiony i skomentowany przez moją koleżankę Dorote Orzeszek
z redakcji Historia i Media. Niewątpliwie ma rację jego autor, że coraz więcej pojawia się wyspecjalizowanych serwisów i portali internetowych, które mają dostarczać sprawdzonych informacji i specjalistycznej wiedzy. Dostęp do nich jest odpłatny, co jest główną barierą dla przeciętnego internauty. W heroicznych czasach początków WWW wszystkie materiały on-line były dostępne za darmo. Dziś jeszcze idea wykorzystywania globalnej sieci do działalności czysto komercyjnej budzi mieszane uczucia wielu tych, którzy ją tworzyli. Taka postawa nie przystaje jednak do dzisiejszej rzeczywistości.

Internet narodził się jako sieć uniwersytecka umożliwiająca naukowcom kontakt i wymianę informacji. Innymi słowy, był jeszcze jednym narzędziem, które członkowie rzeczypospolitej uczonych mogli wykorzystać dla wspólnej sprawy postępu wiedzy. Sytuacja jednak się zmieniła. Każdy może swobodnie i anonimowo umieszczać na stronach internetowych niemal dowolne treści, do których będą mieli dostęp ludzie z całego świata. To jest źródłem sukcesu Wikipedii, ale jednocześnie jej poważną słabością. Można podjąć każdy temat i liczyć na to, że wzbudzi on zainteresowanie i skłoni do dyskusji, ale nie ma praktycznie żadnej kontroli nad tym, co kto pisze. Ta sytuacja staje się problematyczna, kiedy przychodzi do tworzenia encyklopedia, która ze swej istoty ma dostarczać dokładnych i pewnych informacji. Proces powstawania poszczególnych haseł jest w dużej mierze poza kontrolą redaktorów. Trudno jest przecież spodziewać się, że będą oni posiadać szczegółową wiedzę na temat fizyki kwantowej, a jednocześnie będą znali się na sztuce włoskiego quattrocenta. Poza tym ilość artykułów jest tak ogromna, że z góry uniemożliwia jakikolwiek nadzór merytoryczny. Aby temu zaradzić, należało by zatrudnić cały szereg specjalistów i, co najważniejsze, zapłacić im za ich wiedzę i pracę. Byłoby to sprzeczne z podstawowym założeniem Wikipedii. Dlatego jej twórcy odwołali się do pospolitego ruszenia klikaczy, którzy mieli wziąć na swoje barki ciężar merytorycznej dokładności.

Za taką postawą ukryte jest jednak założenie, że jednostka ma mniejszą wiedzę o świecie niż społeczeństwo jako całość. Oznacza to, że jeśli autor artykułu popełni błąd, to szybko zostanie on dostrzeżony przez innych, którzy na dany temat wiedzą więcej niż on, albo mają dostęp do lepszych źródeł informacji. Ogól wiedzy, jaką dysponuje ludzkość, jest tutaj rozumiany jako wielki gmach. Każdy może dołożyć własną cegiełkę, która będzie poddana obróbce przez innych tak, aby pasowała dokładnie tam, gdzie trzeba. W ten sposób będzie można stworzyć summę wiedzy naszej cywilizacji, która jednak nigdy nie będzie miała charakteru definitywnego, ponieważ postęp nauki prowadzi do coraz to nowych odkryć zmuszających do zrewidowania dotychczasowych poglądów. Budowla nigdy nie zostanie więc ukończona, ale, ponieważ jest wirtualna, będzie można dokonywać zmian i ulepszeń bez tworzenia na nowo całej struktury.

W moim mniemaniu idea ta jest z gruntu błędna. Inteligencja jednostek nie sumuje się. W grupie ludzie nie stają się mądrzejsi. Jest raczej dokładnie odwrotnie i na temat zachowań zbiorowych człowieka napisano zbyt wiele, aby teraz tutaj się nad tym rozwodzić. Poza tym, i jest to chyba kwestia najważniejsza, nauka wymaga od swoich adeptów specjalistycznego przygotowania metodologicznego. Jej celem jest odkrycie prawidłowości, które pozwolą na wejście na wyższy poziom poznawczy niż opisywanie epifenomenów. Aby takowe przygotowanie posiadać, trzeba poświęcić odpowiednio dużo czasu i energii, a także posiadać odpowiednie predyspozycje intelektualne. Wikipedia zakłada, że ludzie są równi w jedynej dziedzinie, gdzie równość nie jest możliwa. W nauce liczy się przede wszystkim talent i inteligencja. Nie każdy może zostać fizykiem kwantowym czy historykiem średniowiecza. Nie wszystko da się nadrobić pracą. Nie wystarczy też bardzo chcieć, ani odznaczać się twórczym zapałem. Wiedza, którą czerpiemy z książek jest już gotowym produktem czyjejś pracy intelektualnej. Bez znajomości tajników jej warsztatu każdy, nawet najbardziej inteligentny czytelnik, będzie skazany na mniej lub bardziej udane kompilacje, powtarzanie, a co gorsza uproszczanie czy banalizowanie, cudzych sądów. Niestety, metoda oraz inteligencja, a także wiedza nabyta w praktyce badawczej tworzą naukowca. Bez któregokolwiek tych trzech elementów, twórcza praca naukowa jest niemożliwa.

Oczywiście można podnieść argument, że Wikipedia nie ma charakteru naukowego, a jedynie informacyjny. Kompilacja byłaby w tym przypadku właściwą metodą, ponieważ twórcom internetowej encyklopedii chodzi o stworzenie powszechnie dostępnego i bezpłatnego źródła wiedzy. Działalność ta nie ma charakteru badawczego, nie dąży do rozwiązywania problemów stricte naukowych. Co więcej, pojedynczy autor, który miałby przygotować hasło encyklopedyczne, musiałby najpierw przebić się przez całą stertę uczonych rozpraw a następnie odpowiednio zsumować całą te wiedzę. Wymaga to dużo wysiłku, a przede wszystkim czasu. Praca jednostki może być jednak zastąpiona przez pracę wielu autorów. Każdy z nich sięgnie do różnych dostępnych mu opracowań naukowych, wybierze z nich odpowiednie informacje i umieści je w sieci. W ten sposób, jak zapewne rozumują pomysłodawcy Wikipedii, każdy dorzuci coś od siebie i powstanie wartościowy artykuł. Zaletą takiego rozwiązania jest przede wszystkim szybkość i stosunkowo niewielki trud, jaki trzeba włożyć w pisanie hasła, a następnie w jego rozbudowę. Ewentualne błędy zostaną poprawione przez tych, którzy znaleźli lepsze, bardziej wiarygodne źródła informacji.

Trzeba jednak wziąć pod rozwagę to, że każda encyklopedia ma w swoim podstawowym założeniu być podsumowaniem dotychczasowego stanu wiedzy. Jej miarodajność polega na daniu możliwie dokładnej panoramy stanu badań w danej dziedzinie. Tylko szereg specjalistów współpracujących ze sobą jest w stanie tego dokonać. Każda kompilacja, nawet poddana krytyce ze strony internetowych czytelników, będzie z konieczności miała charakter fragmentaryczny i wybiórczy. Trudno przecież oczekiwać, że wszyscy autorzy będą dysponować odpowiednim warsztatem intelektualnym. To, że każde hasło ma wielu twórców, nie oznacza, że ich cegiełki pozwolą na zbudowanie solidnej budowli. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Dwóch Wikipedystów czerpie z dwóch innych książek i ich autorzy różnią się w swoich poglądach na pewną kwestie. Aby móc rozstrzygnąć, który z nich ma rację, należałoby zbadać całą sprawę dokładniej, sięgnąć do źródeł, na których się opierają. Jest to raczej mało prawdopodobne, ponieważ wymagałoby to wykonania dużej pracy, zagłębienia się w literaturę przedmiotu, zastosowania odpowiedniej metody badawczej. Przypomina to sytuację historyka średniowiecza, który miał dwa sprzeczne ze sobą źródła, ale nie posiadał odpowiednich narzędzi, aby ustalić, które jest bardziej wiarygodne. Dlatego cytował oba i zostawiał swojemu czytelnikowi podjęcie decyzji. Takie rozwiązanie byłoby jednak sprzeczne z ideą encyklopedii, która ma dostarczać informacji możliwie obiektywnych i wiarygodnych.

Poza tym, mimo tego, że świat jest globalną wioską, jesteśmy cały czas zdeterminowani miejsce i czasem. Dowodem na to są hasła w polskiej Wikipedii poświęcone historii Włoch. W Polsce i po polsku dostępnych jest niewiele książek poświęconych temu zagadnieniu. Zapewne niewielu też wikipedystów posiada odpowiednią znajomość języków obcych, głównie włoskiego i angielskiego, aby sięgnąć do opracowań zagranicznych. Co więcej, są one do zdobycia w zasadzie tylko w dobrych bibliotekach uniwersyteckich. Historia Italii nie cieszy zresztą się dużym zainteresowaniem polskiej historiografii. Dlatego też „włoskie hasła” są pełne nieścisłości i błędów i trudno jest je uznać za pewne źródło informacji.

Bycie twórcą, a w tym konkretnym przypadku autorem haseł encyklopedycznych, jest przywilejem, nie prawem. Każdy winien mieć prawo o taki przywilej się ubiegać, co nie oznacza, że każdy może go dostąpić. Tworzenie wiedzy ma charakter elitarny, ale jedynym wyznacznikiem tej elitarności powinny być talent i inteligencja. Tym jednak, co decyduje o stanie naszej cywilizacji nie jest suma osiągnięć naukowo-technologicznych, ale horyzonty intelektualne i wiedza wszystkich ludzi. Dlatego, mimo poczynionych wyżej zastrzeżeń, idea Wikipedii polegająca na zapewnieniu wszystkim równego dostępu do wiedzy, jest w gruncie rzeczy słuszna. Trzeba pamiętać jednak o tym, aby wiedza ta była odpowiednio ugruntowana i pewna. W moim mniemaniu najlepszym rozwiązaniem jest encyklopedia internetowa, taka jak e-Britannica, która zapewni dostęp do informacji sprawdzonych i pewnych za niewielką odpłatą. Jeśli to jest cena, jaką należy zapłacić za komfort pewności, to ja osobiście godzę się to uczynić. W dzisiejszym świecie nieprawdziwa informacja może zbyt drogo kosztować.

Jarosław Ganczarenko