Tony Dokoupil: eksperci znów są online – o zmianie modelu generowania wiedzy w internecie

link

Jednym z głównych oskarżeń wysuwanych w kierunku wiedzy dostępnej w internecie jest jej niewiarygodność i zła jakość. Sukces Wikipedii pokazuje jednak, że – mimo oczywistych problemów związanych z wandalizmem i manipulacjami – projekt realizowany w oparciu o oddolną aktywność internautów może stać się źródłem interesujących, wartościowych informacji. Tony Dokoupil w swoim artykule Revenge of the Expertsopublikowanym na początku marca w Newsweeku zapowiada nową sytuację w internetowej rywalizacji między ekspertami a twórcami kolektywnej wiedzy.

Jak pisze Dokoupil, internet od początku swojego istnienia dawał równe prawa wszystkim swoim użytkownikom. YouTube i Wikipedia to tylko najbardziej znane przykłady serwisów polegających na dobrowolnej pracy anonimowych amatorów informacji. Wydawałoby się, że sukces takich projektów przyćmi osiągnięcia profesjonalistów. Jednak dziś, ludzie, którzy wspierali otwieranie Internetu na twórczość zwykłego Kowalskiego, zasięgają opinii ekspertów i płacą im za przygotowywanie wiarygodnych informacji do ich serwisów.

Zdaniem Dokoupila czeka nas wielki powrót ekspertów. Wynikać to ma z nacisków internautów na portale, aby publikowane przez nie informacje pochodziły z pewnego źródła i były wyczerpujące. Cytowany w tekście Charlotte Beal, specjalista ds. planowania relacji z konsumentem w firmie Iconculture twierdzi nawet, że ludzie po prostu zorientowali się, że świat jest zbyt niepewny, by posługiwać się w nim wątpliwymi wiadomościami.

Dokoupil przypomina też, że od grudniu Google testuje projekt o nazwie Knol, który ma wiele cech Wikipedii, z tą różnicą, że zawarte w nim informacje są dziełem grupy specjalistów, otrzymujących wynagrodzenie za swoją pracę. Dostępna bezpłatnie strona przykładowa zawiera artykuł o bezsenności autorstwa Rachel Manber, dyrektorki Stanford Insomnia and Behavioral Sleep Medicine Center. W styczniu inny portal – bigthink.com (nazywany “YouTubem pomysłów”), wspierany przez byłego rektora Harvardu – Larry’ego Summersa, udostępnił użytkownikom zbiory profesjonalnie przygotowanych wywiadów z osobistościami świata nauki.

aaa7hjd673jdks3ds.jpg
Fot. inju (CC)

W międzyczasie Mahalo (którego główny inwestor – Sequoia Capital – wspierał też rozwój YouTube, Yahoo i Google) wystartował ze swoją nową wyszukiwarką internetową. W przeciwieństwie do popularnych “googli”, aplikacja Mahalo inteligentnie wybiera strony odpowiadające podanym kryteriom. Przykładowo, wpisując na stronie Google hasło Paryż hotel otrzymamy kilka milionów wyników, których dużą część stanowią mało znaczące, prywatne czy długo nieaktualizowane strony. Mahalo wyświetli nam kilka najlepszych wyników – duże witryny informacyjne o paryskich hotelach.

Starzy gracze na rynku internetowym też podążają w nowym kierunku. Np. serwis About.com deklaruje, że od 2005 roku ruch na portalu wzrósł o 80% – między innymi dlatego, że od tamtego czasu stworzyli sieć ponad 670 ekspertów, którzy współpracują przy opracowaniu informacji. Zatrudnieni specjaliści (ang. guides – przewodnicy) otrzymują wynagrodzenia w zależności od liczby odsłon edytowanych prez nich stron. Minimalne wynagrodzenie do 725 dolarów miesięcznie, ale niektórzy eksperci zarabiają kwoty sześciocyfrowe. Peter Weingard, drugi najwyższy rangą specjalista ds. marketingu w About.com nazywa inicjatywę portalu: internetowym sąsiedztwem ekspertów.

Im bardziej zaufane źródło, tym większej można żądać za nie opłaty uważa cytowany przez Dokoupil w artykule Jason Calacanis – założyciel Mahalo i były pracownik AOL (America Online). Okazuje się, że serwisom o moderowanej treści łatwiej przyciągnąć reklamodawców. Nikt nie chce ogłaszać się byle gdzie – twierdzi jeden z przeciwników wolnego internetu, Andrew Keen (autor książki – The Cult Of The Amateur – polskie wydanie: Andrew Keen, Kult amatora. Jak internet niszczy kulturę, 2007).

Tony Dokoupil przekonuje, że zbliża się początek nowej ery trendu Web 3.0. Ograniczenie praw internautów do edycji treści jest odpowiedzią na wady serwisów takich jak Wikipedia czy amerykański Craigslist, które mimo wieloletniej działalności wciąż nie są w stanie poradzić sobie z wandalizmem niektórych użytkowników. Oliwy do ognia dolały wyniki zeszłorocznych badań z Palo Alto w Kalifornii, według których zaledwie 1% najbardziej zaangażowanych wikipedystów odpowiada za ponad połowę edycji encyklopedii. Podobnie, cztery lata temu wyszło na jaw, że część recenzji użytkowników do książek sprzedawanych na Amazon.com to w rzeczywistości teksty samych wydawców. Dokoupil znów przywołuje Calacanisa: Mądrość ludu osiągnęła szczyt swoich możliwości. Teraz Web 3.0 weźmie to, co najlepsze z Web 2.0, czyli właśnie mądrość ludu i przepuści przez ręce utalentowanych profesjonalistów, którzy uporządkują ją i udoskonalą.

Jednak słychać też bardziej stonowane opinie. Glenn Reynolds, autor książki The Army Of Davids, w której staje w obronie twórczości zwykłego internauty, jest zdania, że to raczej nieznaczna zmiana kierunku niż oddanie steru. Aby na dobre wejść w epokę eksperta, społeczeństwo musi jeszcze obdarzyć ich absolutnym zaufaniem. Jak ironizuje Dokoupil,
w kraju, w którym w 1642 roku purytanin John Cotton oznajmił: Im jesteś mędrszy, tym bliżej ci do Szatana a w XIX wieku zwolennicy Andrew Jacksona uznali kult nauki za obelgę dla zwykłego obywatela, specjaliści nieszybko zdobędą monopol na publikowanie informacji. Zresztą, – jak podsumowuje autor – internet prawdopodobnie nigdy nie pozbędzie się szlachetnego populizmu Web 2.0.

Źródło: Tony Dokoupil, Revenge of the Experts, (Newsweek, 6 marca 2008)
Tłumaczenie i opracowanie streszczenia: Dorota Orzeszek

O ile nie zaznaczono inaczej tekstowa treść tego artykułu jest dostępna na licencji CC BY-SA 3.0.

Powiązane wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>