Nowoczesne muzeum jest jak show-biznes?

link

Niedawno na stronie internetowej naszemiasto.pl opublikowany został wywiad Marka Pielacha, dziennikarza dziennika Polska, z posłem PiS i dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego, Janem Ołdakowskim. Głównym tematem rozmowy była oczywiście kwestia koncepcji i strategii funkcjonowania Muzeum Powstania Warszawskiego.

Według Ołdakowskiego, kierowana przez niego instytucja udowodniła, że muzeum nie musi być patetycznym gmachem, gdzie wszystkie eksponaty są schowane w szklanych gablotach, opatrzone często niezrozumiałymi dla zwykłego odbiorcy informacjami. Ołdakowski przyznaje, że Muzeum Powstania Warszawskiego ma oddziaływać na psychikę i na emocje – stąd odmienna od innych muzeów forma. Warszawskie muzeum zajmuje się historią bardzo bolesną i kontrowersyjną. Zdaniem Ołdakowskiego tylko takie tematy są dobrą podstawą do działalności muzeum.

[Co jest dobrym tematem na muzeum?] Każde wydarzenie, które jest choć trochę kontrowersyjne, przez które można pokazać jakieś dylematy. To może paradoks, ale łatwiej się opowiada wielkie klęski niż wielkie sukcesy. W Polsce trudno zrobić muzeum bitwy pod Grunwaldem, a Muzeum Powstania Warszawskiego cieszy się dużym zainteresowaniem. Ludzie chcą w muzeum coś przemyśleć.


Filmowa relacja z wizyty w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Mówiąc o formie muzeum, Ołdakowski tłumaczy, że musiała ona przemawiać do młodzieży. MPW to muzeum, które mówi językiem współczesnej kultury młodzieżowej, kultury obrazkowej. Ciężko się w tym miejscu nie zgodzić z Ołdakowskim – w dzisiejszych czasach nie da się pokazywać historii tylko za pomocą tradycyjnych, podręcznikowych szkolnych lekcji. Muzeum Powstania Warszawskiego to szansa na pokazanie młodemu człowiekowi zupełnie innego wymiaru pojęcia historia. Daje szanse na interakcję, pozwala „dotknąć historii”.

1944badania.jpg

W wywiadzie pada pytanie, moim zdaniem bardzo istotne – czy żeby dotrzeć do młodzieży trzeba historię upraszczać i ubarwiać? Ołdakowski twierdzi, że tak. To prowadzi do drugiego również istotnego pytania – czy takie przekazywanie historii nie doprowadzi do jej uproszczenia, a w ostateczności do zakłamania historii?

1944badania.jpg

Wyniki dotyczącego pamięci Powstania sondażu z 2003 roku wskazywała na młodych ludzi jako na grupę najmniej zorientowaną w faktach historycznych dotyczących tego wydarzenia oraz najbardziej obojętną wobec spraw upamiętniania czy oceniania powstania. Tymczasem muzeum atrakcyjnie prezentuję historię powstańczego zrywu, ale nie odpowiada na pytanie o „sens Powstania”. Czyżby zostawiało interpretacje zwiedzającym? A może interpretacje nie są tu najważniejsze? Oddajmy jeszcze raz głos Ołdakowskiemu (wywiad z 18 listopada):

Pytanie, czy Powstanie miało sens nie ma sensu. Wystarczy spojrzeć na jego 60 rocznicę i te kilkaset tysięcy ludzi chodzących po ulicach i czujących się razem. Ja zrozumiałem, czym było powstanie w tym roku. Kilkadziesiąt minut przed godziną „W” stałem na naszej wieży w Muzeum i patrzyłem na pobliski przystanek tramwajowy, który ma ze sto metrów długości. Ale coś dziwnego było w tym krajobrazie. Wyglądał jakoś inaczej. Nagle mnie olśniło. Tam ludzie stali razem. Ręka przy ręce. To był gęsty tłumek, obok siebie, łamiący tę zwyczajową, półtorametrową barierę intymności. Oni wszyscy stali razem, bo przed chwilą wyszli z Muzeum i mieli poczucie, że są trochę w powstaniu, że muszą być razem. To było niesamowite. Żałowałem, że nie mam aparatu. I jak mnie dziś ktoś pyta, czym jest dla mnie powstanie to ja odpowiadam, że właśnie takim tłumkiem na przystanku, ludzi którzy się przysuwają do siebie, by być blisko. To jest ten paradoks, że przegraliśmy, a z drugiej strony ta niesamowita jasność tych młodych ludzi na zdjęciach sprzed ponad pół wieku. Mając dziś 36 lat pewnie bym był oficerem sztabowym… (tu się głos załamał)

W „żywej historii” prezentowanej przez Muzeum nie chodzi o to, by odpowiadać na trudne pytania. W moim odczuciu kierowana przez Ołdakowskiego instytucja, podobnie jak planowane Muzeum Historii Polski czy inne tego typu inicjatywy (np. na Westerplatte) mają być przede wszystkim wyjściem w kierunku młodych ludzi, pewną formą zaangażowania ich w historię. Dopiero po tym pierwszym kontakcie będzie czas na dalsze dyskusje i wątpliwości.

O ile nie zaznaczono inaczej tekstowa treść tego artykułu jest dostępna na licencji CC BY-SA 3.0.

Powiązane wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *