Popstanie Warszawskie

Na ile nowe formy upamiętniania Powstania Warszawskiego honorować mają prawdziwych bohaterów prawdziwej historii, a na ile poprawiać humor tym, którzy przedkładają historyczne teledyski nad tradycyjne podręczniki do historii?

Młodzi ludzie nie lubią mówić o historii samej w sobie, to ich nie interesuje. Ale chętnie zajmują się nią, gdy proponuje się im coś w ich własnym języku. Stąd na przykład pomysł na komiks o powstaniu albo właśnie koncerty, w których młodzieżowe zespoły wplatają powstańcze motywy w utwory skomponowane w różnych stylach.
Jan Ołdakowski, Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego (Źródło)

Podczas nie tak dawnego spotkania w gościnnych murach Domu Spotkań z Historią (promocja komiksu „Ocaleni” Tomasza Bereźnickiego) major Edmund Baronowski ze Związku Powstańców Warszawskich przyznał, że powstańcy zaakceptowali ostatecznie komiks jako formę upamiętnienia historii Powstania.

Potwierdzono to również kilka dni temu podczas finału kolejnego konkursu, organizowanego przez Muzeum Powstania Warszawskiego:

Najważniejsze, że nastąpiło przełamanie wśród kombatantów. Zaakceptowali to, że forma komiksu może oddawać atmosferę powstania. Że można uważać ją za poważną twórczość. Pasującą do klimatu martyrologii – tłumaczy Henryk [Papcio Chmiel] Chmielewski.

Okazuje się jednak, że kombatanci nie do końca przekonani są do innej – ultranowoczesnej – metody honorowania przeszłości: powstaniowego paintballu.

Niechętny jest też poseł [Pis] Bartłomiej Szrajber (rocznik 1954, od 1994 r. w [Światowym Związku Żołnierzy] AK, obecnie z tytułem członka zwyczajnego). – Bitwy na sztuczne pociski kojarzą mi się bardziej z Chuckiem Norrisem niż poważną sprawą jak Powstanie Warszawskie. Jest duża różnica między paintballem a inscenizacją z zeszłego roku, kiedy też była barykada, statyści, wybuchy, ale to jakoś działało na wyobraźnię. Strzelanie do siebie farbą to rekreacja weekendowa. (Źródło)

Uwagi i krytycyzm Szrajbera są dowodem sytuacji, w której nowe formy upamiętniania i edukacji o historii Powstania mieszczą się gdzieś pomiędzy metodologicznymi i merytorycznymi innowacjami w nauce historii a tworzeniem kiczowatych pocztówek z przeszłości i poprawianiem samopoczucia wszystkim tym, którym znudziły się książki od historii i wolą od tego gry on-line osadzone „w klimacie” 1944 roku. Za tym pierwszym kierunkiem stoi chęć dotarcia z historycznym edukacyjnym przekazem do jak największej liczby ludzi i starania o umożliwienie im „doświadczenia” przeszłości. W inicjatywach takich jak profesjonalnie przygotowywane historyczne rekonstrukcje, gry miejskie opisujące powstańczy obraz stolicy czy zbieranie relacji bohaterów 1944 roku Powstanie Warszawskie i jego uczestnicy są ciągle podmiotem wszelkich działań.

Drugi kierunek to proste pójście na edukacyjną łatwiznę lub bezpardonowe wykorzystywanie obrazu Powstania do własnych celów, nierzadko mających wyłącznie rozrywkowy charakter. Przeszłość jest w tym przypadku całkowicie uprzedmiotowiona, jej obraz staje się elementem podkultury, w której postać powstańca ma taki sam charakter i taki sam stopień prawdziwości jak bohater popularnego filmu sensacyjnego. W takiej sytuacji historia jest źródłem wygodnych obrazów, na których budować można własne konstrukcje, całkowicie oderwane od pierwotnego znaczenia. Może stać się na przykład fabułą kolejnej gry FPP:

Prawdopodbnie jeżeli gra ma trafić w gusta młodszego pokolenia to nie może to być nudna historyczna gra, w której znajduje się mało inwencji gracza a dużo faktów historycznych których gracz jest tylko biernym obserwatorem. Gracz powinien w znaczny sposób mieć możliwość wpływania na przebieg wydarzeń. Pozatym myślę iż najbardziej odpowiednim rozwiązaniem byłoby stworzenie gry FPP no i chyba trzeba by tutaj położyć nacisk na wątek przygodowy niż chodzenie i strzelanie do wszystkiego co się rusza(gracz zamiast walić na oślep do wszystkich, raczej powinien się ukrywać, czołgać), ewentualnie wykrycie zamiast walki powinno się wiązać z szybką ewakuacją i zmyalniu wroga, tudzież podciągnięcie go pod własną barykadę….. (Źródło [pisownia oryginalna])

Najbliższe lata pokażą, czy autonomiczność i historyczność obrazu Powstania zostanie zachowana, czy może stanie się on kolejnym obrazem kultury popularnej, który będzie można dowolnie wykorzystywać do własnych celów bez obawy oskarżeń o nieodpowiedniość. Na razie pamięć o sierpniu 1944 roku wraca po wielu latach cenzury i przekłamań do społecznej świadomości. I być może jesteśmy społeczeństwem neofitów historii, którzy tuż po nawróceniu spragnieni są własnej przeszłości i przyjmują ją nawet bezkrytycznie, ciesząc się jednak z tego, że w końcu im ją zwrócono i że mogą być z niej dumni. Bo naprawdę mamy z czego.