Upamiętnianie jako komercja?

arbeitgadzety.jpgTrudno jest znaleźć odpowiedni język opowiadania o Zagładzie. W miejscu, w którym styka się doświadczenie, pamięć i estetyka powstaje dziwne napięcie związane z odpowiedniością – od razu też pojawiają się pytania o to, czy sama opowieść o śmierci nie jest już wykorzystaniem i reprodukowaniem jej do własnych celów.

Sprawa jest niezwykle delikatna, a przynajmniej podejście do niej powinno być najmocniej ostrożne. Tymczasem brak bezpośredniego doświadczenia, pewna przestrzeń buforu między minioną już przecież rzeczywistością Holocaustu a współczesnością, umożliwia dosyć bezkarne wykorzystywanie wszelkich wątków związanych z tym pojęciem. Nie chodzi mi tylko o strategie wykorzystujące cień Zagłady do realizowania konkretnych celów – czy też używające go jako źródło oferty turystycznej. Głębszym problemem jest wykorzystanie jej jako tworzywa dla literatury, współczesnej sztuki, filmów czy nawet badań naukowych, w których znajduje się zawsze nie tylko potencjalna chęć odkrywania świata, ale również promocji samego odkrywcy.

Janina Struk w swojej książce „Holocaust w fotografiach” dosyć mocno dotyka tego zagadnienia. Wydaje mi się, że jedną z głównych, jeśli nie najważniejszą koncepcją jej pracy jest przekazanie apelu o ponowne upodmiotowienie ofiar Zagłady, to znaczy przyznanie tym ludziom na powrót należnego im szacunku i autonomii.

W radykalnej wizji wszelkie inicjatywy zmierzające do upamiętnienia rzeczywistości Holocaustu (czy to przez budowę pomników, badania naukowe czy filmy) powtarzają ją w pewien symboliczny sposób. Zdjęcia zdjęć pomordowanych robione przez wycieczki w Auschwitz to w takim przypadku nic innego jak kopiowanie zachowań nazistów – redukowanie ich ofiar do kategorii znaków, symboli, graficznych wyobrażeń przeszłości.

Polska artystka mieszkająca w Holandii – Agata Siwek, jest autorką pracy The Auschwitz Shop, o którym pisała ostatnio Iza Kowalczyk na swoim blogu. Praca Siwek dotyka dokładnie tego samego problemu, który – moim zdaniem – był podstawą znanego zbioru Zbigniewa Libery ukazującego elementy obozu zagłady zbudowanego z klocków lego. W obu przypadkach interpretacja dotykać może zagadnienia odpowiedniości wykorzystania Holocaustu.

Pierwszy wpis na tym blogu – który poświęcony będzie również tematom związanym z Holocaustem i jego odbiorem i interpretacją w mediach (głównie w Internecie) – jest więc przynajmniej trochę niebezpiecznie podejrzany o tyle, że po raz kolejny jako jeden z setek tysięcy głosów i opinii niszczy tę pierwotną idealną „ciszę nad trumną”, która wydaje się być najdoskonalszą formą oddania szacunku dla podmiotowości ofiar.

Optymalnego wyjścia z tej sytuacji jednak nie ma. Z jednej strony przyzwoitość wymaga budowania i zachowywania pamięci o Holocauście, z drugiej sama kreowana w ten sposób forma pamięci – mieszanie w niej z faktami własnych interpretacji, obrazów, doświadczeń, interpretacji i nadużyć – zniekształca prawdziwy obraz prawdziwych przecież wydarzeń.